I znów brązowieją nam jabłuszka

2017-03-30 12:21

Od kilku lat sadownicy borykają się z problemem oparzelizny powierzchniowej. Pod koniec ubiegłego sezonu w niektórych komorach Idared czy Jonagoldy były już tak mocno opanowane przez tą chorobę, że wyglądały dosłownie jak po upieczeniu i nadawały się tylko na przemysł.

Niestety jak widać, sytuacja z poprzednich lat niewiele wnosi do sposobu myślenia sadowników i ci znów zaczynają „hodować” jabłka w czekoladzie. Choroba ta bowiem w dużej mierze zależy od postępowania z owocami w czasie zbiorów oraz po zbiorze.

Warto zatem zapamiętać, że jedną z przyczyn powstawania „czekolady” (oparzelizny powierzchniowej) na jabłkach jest zbyt wczesny zbiór. Drugą zaś (i to jest główny grzech sadowników), są złe warunki przechowywania. Najgorszy zaś efekt daje połączenie tych dwóch przyczyn.

Zbyt wysoka temperatura oraz wysoka wilgotność powietrza w komorach w połączeniu z owocami, które zostały zebrane przed terminem skutkują szybkim powstawaniem plam oparzeliznowych. Kiedy dołożymy do tego źle wietrzone komory, w których skrzynie z owocami dosłownie upchane są od ściany do ściany, mamy gotową fabrykę oparzelizny. Modyfikacja składu gazowego i nowoczesne urządzenia kontrolne nie pomagają, gdy „powietrze stoi” w komorach kumulując nad jabłkami ogromne ilości etylenu.

Ważne jest zatem by mając nowoczesną chłodnię umiejętnie z niej korzystać. Nie należy jednak przesadzać z przechowywaniem, bo straty spowodowane przez choroby fizjologiczne, w tym także „czekoladę” fachowo zwaną oparzelizną powierzchniową są bowiem nieodwracalne.

I tu przechodzimy do kolejnego grzechu sadowników. Nie czekajmy! Kiedy oparzelizna zacznie pojawiać się na pierwszych owocach, komorę należy opróżnić i jak najszybciej sprzedać trzymane w niej owoce. Procesu brązowienia nie da się już zatrzymać, a czas będzie działał tylko na naszą niekorzyść.