Jak się obudzisz, już wiesz — świeże ceny owoców i warzyw na dziś, u nas.

Kup teraz abonament!

Jak uniezależnić się od Rosji?

Produkcja jabłek w Unii Europejskiej oraz w Polsce

Produkcja jabłek w Unii Europejskiej wciąż rośnie. W bieżącym roku zgodnie z szacunkami WAPA osiągnęła rekordowy pułap prawie 12 mln ton. Wśród krajów liczących się na rynku znaczny wzrost produkcji odnotowano we Włoszech – o około 13 proc. w porównaniu do ubiegłego sezonu, w Niemczech – o 29 proc. więcej jak rok temu oraz u nas – 12 proc. więcej. Jedynie we Francji produkcja jabłek w bieżącym roku nieznacznie spadła – o 6 proc. względem poprzedniego sezonu.

Przy tak dużej produkcji jabłek w Europie, która sama w sobie nie jest rynkiem zbyt chłonnym i jest w dużym stopniu uzależniona od eksportu, można śmiało mówić o nadpodaży tych owoców, a w tym roku wręcz o klęsce urodzaju.

W Polsce sytuacja jest analogiczna jak w całej Europie. Produkcja jabłek nieustannie rośnie i choć Główny Urząd Statystyczny podaje, że w tym roku zbiory wyniosą niecałe 3,2 mln ton jabłek, bliższe realiom są jednak prognozy WAPA mówiące o produkcji na poziomie ponad 3,5 mln ton jabłek.



Produkcja jabłek w Unii Europejskiej oraz w Polsce z rozbiciem na poszczególne odmiany

Rekordzistą pod względem wielkości produkcji w Europie jest bezapelacyjnie od lat Golden Delicious, którego zbiory w tym sezonie wyniosą prawie 2,6 mln ton. Rośnie także produkcja Idareda i w tym roku jabłek tej odmiany Unia zbierze łącznie ponad 1 mln ton. Sporo w Europie produkuje się także Gali – w tym roku będzie to prawie 1,3 mln ton. Generalnie w przypadku większości odmian – oprócz tak naprawdę Grannego Smitha notowany jest w tym roku wzrost produkcji.

Dla Polski dane dotyczące produkcji poszczególnych odmian w bieżącym sezonie nie są jeszcze znane, jednak biorąc pod uwagę fakt, że ogólnie produkcja jabłek w Polsce w tym roku wzrosła, można z łatwością wydedukować, że i te liczby będą wyższe. Duży wzrost produkcji odnotujemy dla odmiany Idared, który wciąż pozostaje w Polsce najpopularniejszą odmianą. W 2013 roku zbiory Idareda wyniosły niewiele ponad 600 tys. ton, w tym roku wielkość ta może być o 50 – 60 tys. ton wyższa.

 


 


Gdzie Polska eksportuje jabłka?


Nie jest żadną tajemnicą kto jest, a w chwili obecnej można powiedzieć kto był największym odbiorcą polskich jabłek. Federacja Rosyjska rokrocznie kupuje od nas około 60 proc. wszystkich eksportowanych jabłek. W 2013 roku było to ponad 677 tys. ton. Chłonnym i patrząc na handel z perspektywy ostatnich kilku lat coraz chłonniejszym rynkiem staje się Białoruś. Jeśli natomiast chodzi o Ukrainę, przez ostatnie perturbacje polityczno-gospodarcze handel z tym krajem został mocno ograniczony i w najbliższym czasie nie ma co liczyć na poprawę tej sytuacji. W przypadku Niemiec wysoki wynik eksportu i aż trzecie miejsce w rankingu zawdzięczamy jabłkom przemysłowym i re-eksportowi. Handel jabłkami typowo deserowymi w przypadku tego kraju to jak dotąd sprawa drugoplanowa.
 



Generalnie lista odbiorców polskich jabłek jest ogromna. Wiadomo, że do jednego kraju wysyłamy więcej a do drugiego mniej jednak patrząc na tą ilość potencjalnych zainteresowanych warto poszukać nowych rynków zbytu i zwiększyć handel jabłkami do innych krajów niż Rosja.

Może okazać się że sama Unia Europejska może stać się wartym uwagi importerem. Coraz częściej mówi się o rynkach północnoafrykańskich czy rynku chińskim. Przyszłościowo te właśnie rynki mogą stać się dla nas wartościowym partnerem handlowym. Indie natomiast, gdzie wciąż duży problem stanowi tamtejsza infrastruktura czy Stany Zjednoczone, które same produkują ponad 4 mln ton jabłek rocznie to na razie odległa i niepewna przyszłość.

 
Sezon pod znakiem embarga

Jaki będzie tegoroczny sezon? Nie ma co się łudzić – to będzie trudny sezon, ale może się także okazać przełomowym dla polskiego sadownictwa. Ten sezon przebiegnie pod znakiem rekordowych zbiorów jabłek w Unii Europejskiej oraz w samej Polsce, pod znakiem embarga nałożonego przez Federację Rosyjską, które ograniczy możliwość zagospodarowania dużej ilości jabłek oraz pod znakiem zapasów jabłek deserowych z ubiegłego sezonu a także wysokich zapasów zagęszczonego soku jabłkowego.

To wszystko sprawi, że produkcja jabłek nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie będzie mało opłacalna – wysoka konkurencja na rynku i ogromna podaż jabłek wpłynie na ceny oraz na zbyt, a wiele firm będzie miało problemy z płynnością finansową.

Czy jest szansa by wyjść z tego impasu? Niestety na chwilę obecną europejski rynek jabłek deserowych za bardzo jest uzależniony od eksportu do Federacji Rosyjskiej i tak naprawdę jeśli jeszcze w tym sezonie Rosja nie otworzy granic, Polska może mieć ogromne problemy z pozbyciem się tegorocznej produkcji. Ten rok może być zatem bardzo ciężki zarówno dla producentów, jak i eksporterów.

Przy zbiorach na poziomie 3,5 mln ton około 2 mln jabłek trafi w tym roku do przemysłu (lub przy obecnych cenach pozostanie pod drzewami), około 600 tys. ton jabłek zostanie zagospodarowanych na rynku lokalnym, a 900 tys. ton powinno zostać wyeksportowanych. Jeśli jednak Rosja nie otworzy granic dla polskich produktów pozostanie nam około 700 tys. niezagospodarowanych jabłek, co świadczy tak naprawdę o ogromnej nadpodaży jabłek w Polsce.

Nadpodaż jabłek to jedno, jednak ważniejszą kwestią w chwili obecnej jest jakość produkowanych owoców. Niestety jak na razie to co produkujemy w większości nie nadaje się na rynki europejskie czy afrykańskie.

W Polsce od dawna pokutuje przekonanie, że ma być dużo i jakoś to się sprzeda. Sadownicy nie bardzo zdają sobie sprawę, że ich gospodarstwa są przedsiębiorstwami, sady fabrykami, a jabłka czy inne owoce stanowią po prostu towar handlowy i jakość ma tu ogromne znaczenie. Jeśli by porównać jabłka produkowane choćby we Włoszech i te zbierane w Polsce nie ma żadnych złudzeń - nasze to ten tańszy, gorszy produkt bazarowy, włoskie to markowy towar ze sklepów z wyższej półki.

By zatem móc stać się groźną konkurencją dla jabłek europejskich trzeba myśleć o jakości jabłek na każdym etapie ich produkcji oraz inwestować w nowoczesne technologie i rozwiązania typu choćby 1-MCP (stosowany z powodzeniem od lat w krajach zachodnioeuropejskich). Sadownicy muszą pamiętać, że dbając o jakość produkowanych owoców sami wypracowują markę swojego produktu, który stanowi kluczowy element strategii handlowej.


Jakie odmiany uprawiać?

Istotne znacznie dla przyszłości handlu jabłkami w Polsce ma dobór samych odmian. Rynek ogólnie preferuje odmiany jednokolorowe. W Polsce natomiast dominują w produkcji odmiany dwukolorowe, przede wszystkim Idared, który tak naprawdę nie ma większej racji bytu bez wschodnioeuropejskich rynków zbytu, zwłaszcza przy produkcji rzędu 600 - 650 tys. ton.

W przeciwieństwie do Idareda Gala, zwłaszcza czerwone sporty tej odmiany, mają w Polsce przyszłość. Polska Gala nie odbiega jakością od owoców zachodnioeuropejskich i z powodzeniem sprzedawana jest nie tylko na Wschód. Są w Polsce firmy, które od lat sprzedają Galę na rynek brytyjski, czy skandynawski. Polska Gala znalazłaby odbiorców także i w innych krajach europejskich oraz północnoafrykańskich stając się groźną konkurencją dla owoców zachodnioeuropejskich czy południowoamerykańskich.

Warto także przemyśleć uprawę sportów Red Deliciousa, które w polskich warunkach klimatycznych dają sobie spokojnie radę. Świat lubi słodkie, wyglądające jak „plastikowe” jabłka, w Polsce niestety większość uprawianych odmian należy do tych kwaśniejszych. Trzeba zatem wyjść naprzeciw oczekiwaniom klientów i dostosować uprawę do panujących trendów.

Wiadomo, że takie odmiany takie jak Red Delicious, czy chociażby Pinova, której nota bene w UE uprawia się bardzo mało, a zapotrzebowanie na nią jest,  są odmianami trudniejszymi w uprawie, jednak biorąc pod uwagę zmieniającą się sytuację na rynku i rosnącą z każdej strony konkurencję (nawet w Rosji nasadzenia jabłoni rosną w zawrotnym tempie) trzeba zwalczyć stare nawyki i przyzwyczajenia z minionych lat i zmienić podejście do produkcji.

 
A co z Golden Deliciousem?

Zdania co do dalszych losów tej odmiany w Polsce są podzielone. Jedni eksperci twierdzą, że jest to odmiana w którą warto dalej inwestować, są jednak i tacy, którzy uważają, że polski Golden Delicious ma za silną konkurencję i kolejne nasadzenia tej odmiany to strata pieniędzy.

Osobiście skłaniałabym się ku nie inwestowaniu w kolejne, młode nasadzenia Golden Deliciousa w Polsce. Jest to odmiana, którą uprawia cała Europa (2,59 mln ton - produkcja Golden Deliciousa w krajach UE w tym sezonie), a owoce z krajów południowoeuropejskich są znacznie wyższej jakości niż nasze. Lepsze warunki klimatyczne sprawiają, że polskie jabłka jakościowo nie mają z nimi po prostu najmniejszych szans.

Niekorzystną sytuację polskiego Golden Deliciousa można z łatwością zaobserwować analizując to co się działo w ostatnich latach. Golden Delicious dobrze sprzedawał się i osiągał wysokie ceny tylko wówczas, gdy w Europie Zachodniej z tych czy innych względów zbiory jabłek były niskie.

Trzeba też wziąć poprawkę, że polskim Golden Deliciousem do tej pory interesowali się głównie odbiorcy z Rosji i to też wówczas gdy nie było go w Zachodniej Europie lub gdy, tak jak w poprzednim sezonie, ze względów ekonomicznych zachodnioeuropejski Golden Delicious był po za zasięgiem finansowym rosyjskich klientów. Skoro zatem mamy się od nich od uzależnić, a bądźmy szczerzy, Zachód polskiego Golden Deliciousa nie kupi, inwestowanie w kolejne nasadzenia tej odmiany to strata pieniędzy.

Bieżący sezon będzie dla polskich sadowników bardzo ciężki. Aby uniknąć tego typu sytuacji w kolejnych latach należy przedsięwziąć poważne kroki. Trzeba zastanowić się nad wielkością produkcji jabłek, która już teraz jest skrajnie wysoka, a wręcz można śmiało powiedzieć, że za wysoka. Warto przemyśleć zatem ograniczenie produkcji jabłek i skupić się na jakości produkowanych owoców. Trzeba także dostosować produkcję poszczególnych odmian do potencjalnych odbiorców, a także inwestować w nowoczesne rozwiązania w sadownictwie.
 

 

 

 

 


 

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem
PODOBNE