UE w coś gra?
- Unia nie rozumie tego, że rolnictwo graniczne, takie, jak polskie, które z całego rynku europejskiego było najsilniej zaangażowane (na rynku rosyjskim – PAP), poniosło największe straty. To wydziwianie, że Sawicki i polscy rolnicy w pierwszym ruchu zgłosili 100 mln zł z tej wstępnej sygnalizowanej kwoty 125 mln zł, to jest taka gra na czas. Tu będziemy bardzo konsekwentni i stanowczy - skomentował we wtorek w Gliwicach Piechociński.
- Chcemy sięgać z wielką konsekwencją nie tylko do pieniędzy związanych ze sprawami rolnymi, ale także w tych nadzwyczajnych rozwiązaniach wyszarpnąć z kasy unijnej maksymalne możliwe środki dla polskiej przedsiębiorczości. Bo - co zrozumiałe - to polska przedsiębiorczość płaci w Europie Środkowej i Wschodniej największą cenę za to, co dzieje się w relacjach Europa-Rosja i to my mieliśmy największy udział na tamte rynki z wszystkich pozostałych krajów europejskich - dodał.
Targi z embargiem w tle
Embargo – kto ucierpi najmocniej?
czytaj dalej