Jak się obudzisz, już wiesz — świeże ceny owoców i warzyw na dziś, u nas.

Kup teraz abonament!

Embargo przeszkadza wszystkim

Choć skutki embarga są bolesne dla obu stron, na razie nie widać politycznej woli po stronie Moskwy do tego, aby zakaz sprowadzania produktów rolnych z UE znieść. Mamy tu w czystej postacie przykład dominacji polityki nad handlem oraz to, do jakich absurdów takie postępowanie prowadzi.

W rezultacie wszystkie strony konfliktu intensywnie i z nakładem sporych środków szukają zastępczych dróg wyjścia z kryzysu, tak żeby choć zmniejszyć swe straty.

Rosja już mocno odczuwa skutki embarga choć jest jeszcze lato i w kraju tym nie brakuje podstawowych produktów z branży rolno – spożywczej w tym z sektora warzyw i owoców. Ale już widać tam obawę, że na zimę zostaną w Rosji do jedzenia tylko ziemniaki, dynie, marchew i cebula. Już wkrótce ogromnym problemem będzie dostęp do warzyw spod osłon. Sektor szklarniowy w Rosji jeszcze ma bardzo długą drogę przed sobą zanim jego produkcja zacznie pokrywać choć połowę rodzimego zapotrzebowania. Na razie jest to 34 procent, ale tylko w sezonie. O zimie nie ma co mówić.

Według statystyk, w 2013 roku do Rosji sprowadzono aż 800 tys. ton pomidorów i 200 tys. ton ogórków. Do tego dochodzi kwestia innych warzyw. Oczywiście Rosjanie intensywnie szukają zastępstwa dla produktów unijnych. Chodzi tu o Białoruś, Ukrainę, Serbię, Turcję, Armenię, Macedonię i kraje dawnego ZSRR oraz o źródła bardziej odległe od europejskiej części Rosji – Chiny, kraje Azji Południowo – Wschodniej i Amerykę Południową oraz Środkową.

Ale to nie jest tak, że w tych wszystkich krajach są zmagazynowane jakieś rezerwy warzyw i owoców czekające na rosyjskich importerów. Na pewno nie w tym sezonie. Światowy system handlu to system naczyń połączonych. Jeśli Rosja kupi więcej warzyw tureckich czy białoruskich, to nie trafią one do innych, dotychczasowych odbiorców (w tym na rynku wewnętrznym). I skądś trzeba będzie różnicę wyrównać. I różnicę tę wyrównywać będą produkty z UE (choć oczywiście niekoniecznie z Polski konkretnie).

Wielu ekspertów zresztą nie wierzy w długie embargo. Właśnie z tego powodu, że grozi ono Rosji ogromnymi brakami w ofercie warzyw i owoców w okresie zimowym i wczesnowiosennym. Warzyw i owoców, do których Rosjanie się już przyzwyczaili.

Tymczasem i w krajach UE trwa gorączkowa krzątanina nad zmniejszaniem dolegliwości skutków embarga. Holendrzy intensywnie szukają nowych rynków. Mówi się w tym kontekście o rozbudowie eksportu do Afryki Płd., Wietnamu i Indonezji.

Podobnie rzecz się ma w Polsce, gdzie rząd deklaruje rozbudowę relacji handlowych z Bliskim Wschodem, Chinami, USA, Kanadą ale także z Białorusią. Polacy szukają inwestorów do rozbudowy zakładów przetwórczych na Białorusi, tak aby produkty wytworzone z polskich warzyw i owoców mogły być bez problemu eksportowane z Białorusi do Rosji po ich przetworzeniu. Poza tym, gdy Białoruś wydatnie zwiększy eksport swoich warzyw do Rosji, to polski eksport będzie miał szansę zapełnić lukę powstałą na rynku białoruskim.

Z powodu embarga mocno ucierpiała produkcja warzyw i owoców w Hiszpanii i we Włoszech. W krajach tych producenci mówią o ruinie w segmencie winogron. W Hiszpanii zresztą straty dotyczą o wiele dłuższej listy produktów, a sami Hiszpanie oceniają, że są szóstym krajem w UE najmocniej dotkniętym przez rosyjskie embargo, po Litwie, Polsce, Niemczech, Holandii i Danii.

Problemy mają Rumuni i Bułgarzy. Brak eksportu do Rosji uderzył w te kraje bezpośrednio, ale i pośrednio. Tu też widać bowiem zasadę naczyń połączonych. Na przykład brak polskiego eksportu ogórków do Rosji skutkuje zapaścią w eksporcie rumuńskich ogórków do Polski. Zarówno w Rumunii, jak i w Bułgarii mówi się o konieczności rozbudowy nowoczesnej bazy przechowalniczej, tak aby nie trzeba było zebranych warzyw szybko sprzedawać ale w wydłużonym okresie zaopatrywać rynek wewnętrzny, zmniejszając tym samym import.

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem
PODOBNE