Jagoda kamczacka – sezon był dobry, przyszły będzie lepszy?
„W tym roku sprzedawałem swoją jagodę kamczacką po 14 złotych za kilogram. Prawie przez cały okres zbioru miałem więcej chętnych na kupno niż byłem w stanie zebrać. Co ważne, często to przedstawiciele hurtowni i sklepikarze przyjeżdżali do mnie. Nie musiałem zatem organizować transportu” - mówi plantator z powiatu staszowskiego (świętokrzyskie).
Dodaje „Dziś wiem, że ta jagoda była dobrą inwestycją, choć początkowo miałem opory, żeby na nią postawić. Teraz jestem przekonany, że jagodą kamczacką zagospodaruję większy areał. Ze zbytem za dobre pieniądze nie było kłopotów. Owoc był w doskonałej jakości, mógłby spokojnie być kierowany na eksport”.
Zainteresowanie jagodą kamczacką (a właściwie wiciokrzewem kamczackim, bo tak naprawdę nazywa się ta roślina) rośnie u nas powoli, ale systematycznie. Ciągle jest to owoc mało znany w naszym kraju, choć poszukiwany nie tylko przez przetwórstwo, ale również przez wyrobioną grupę konsumentów, stawiających na zdrową żywność i poszukujących tzw. superfoods. Jagoda kamczacka, ze względu na bogactwo składników, do takiego miana aspiruje. Tacy konsumenci są w stanie wydać więcej na owoce, cenią sobie jakość produktu.
Plantatorzy z kolei odważniej sięgają po uprawę jagody kamczackiej, odkąd, od 2018 roku, można ją już legalnie wprowadzać na unijny rynek. Wcześniej były z tym spore problemy.
Same owoce dojrzewają równomiernie, co pozwala organizować zbiór mechaniczny, obniżający koszty produkcji. Polska powoli staje się unijnym liderem w uprawie jagody kamczackiej. To sprawia, że szerzej otwierać się będą dla polskich plantatorów obiecujące, zagraniczne rynki. Doświadczenia najlepszych plantatorów pokazują, że możliwe jest zbieranie z jednego hektara nawet 10 ton jagody kamczackiej, co czyni uprawę bardziej opłacalną niż na przykład czarnej porzeczki.