Śliwki już tanieją
Sezon polskich śliwek wciąż jeszcze jest w dość wczesnej fazie i do szczytu podaży daleko. Ale należy pamiętać, że w tym roku wystartował on znacznie wcześniej iż się to dzieje zazwyczaj, i ma to wpływ na realia cenowe. Na rynku hurtowym już widzimy znaczną presję na ceny polskich śliwek.
I to presję skuteczną. Krajowe śliwki tanieją. Jednak ich rosnąca wcześniej niż zwykle podaż to nie jedyna przyczyna uruchomienia spadku cen. Dochodzi bowiem presja ze strony wciąż obfitego importu. Na razie dominuje w nim Cacańska Lepotika z Serbii. Jej ceny sprzedażowe są w hurcie na poziomie 4,00-5,00 zł/kg. I co ciekawe, ie jest to już zbyt konkurencyjny poziom w stosunku do cen Lepotiki z naszych krajowych sadów.
Ceny polskich śliwek (tak Lepotiki, jak też Rany) to bowiem teraz najczęściej już tylko 2,50-3,50 zł/kg. Ale mimo to import wciąż ma swoje miejsce na naszym rynku i wciąż są chętni na importowane śliwki. Co gorsza wiadomo, że nie będzie w tym względzie poprawy. Gdy skończy się import z Serbii, pojawi się jeszcze większy nacisk śliwek późniejszych odmian sprowadzanych z Mołdawii. Mołdawia to śliwkowy potentat, w dodatku Unia Europejska wpuszcza mołdawskie śliwki na swój rynek na preferencyjnych zasadach (kontyngent bezcłowy).
A zatem presja na ceny polskich śliwek nie tylko będzie trwała, ale najpewniej wzrośnie. Nawet mimo faktu, że tegoroczne zbiory w Polsce są niskie. Ceny naszych rodzimych śliwek może nie spadną aż tak bardzo, jak widzieliśmy to rok temu, ale spadną na pewno.