Jak się obudzisz, już wiesz — świeże ceny owoców i warzyw na dziś, u nas.

Kup teraz abonament!

Zgrzyty na linii Białoruś - Rosja

Białoruś jest gotowa na przyjęcie inspekcji ekspertów z Rossielchoznadzoru, którzy mieliby kontrolować białoruska produkcje roślinną. Kontrola może się zacząć jeszcze w lutym. Taki komunikat podała agencja RIA-Nowosti po zawarciu porozumienia w tej sprawie. Porozumienia, które zakończyło t lutego br. rozmowy między zastępczynią szefa Rossielchoznadzoru Julią Szwabauskiene i szefem Państwowej Inspekcji nadzoru nasiennictwa i kwarantanny oraz ochrony Roślin, Aleksandrem Piskunem.

Strona rosyjska nalegała na inspekcję, bo jest zaniepokojona wzrostem białoruskiej eksportu produkcji roślinnej na teren Federacji Rosyjskiej. Jak wyliczył Rossielchoznadzor eksport marchwi wzrósł w 2016 roku w stosunku do roku 2015 o 2,6 razy, jabłek o 1,5 razy, kapusty pekińskiej o 3,3 razy, pieczarek o 1,4 razy, cebuli aż 32 razy, a ziemniaków o 2,2 razy.

W odpowiedzi strona białoruska w osobie A. Piskuna cytuje swoje statystyki na temat wzrostu rodzimej produkcji i wyraża gotowość do szybkiego przyjęcia rosyjskiej inspekcji.

Wydawałoby się – sielanka. Ale strona rosyjska w ostatnich dniach wydała komunikat, że inspekcja będzie opóźniona. A przyczyną ma być prowokacyjne zachowanie się władz białoruskich. O co chodzi dokładnie? A o to, że w międzyczasie Prezydent Białorusi A. Łukaszenka wydał polecenie Ministrowi Spraw Wewnętrznych, aby wszczął postępowanie przeciwko szefowi Rossielchoznadzoru Siergiejowi Dankwertowi o „działanie na szkodę Państwa”. Chodzi oczywiście o szkodę Białorusi. Chodzi o ograniczenia eksportowe, które Rossielchoznadzor nałożył na wiele białoruskich firm. Rosjanie zareagowali opóźnieniem inspekcji, traktując całą sprawę jako białoruską prowokację. S. Dankwert stwierdził, że po takim geście trudno będzie o powrót do normalnej współpracy.

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem
PODOBNE