Oszczedzaj czas i pieniadze- wszystkie informacje o cenach owoców i warzyw w abonamencie Fresh-market.pl

Kup teraz abonament!

Ukraina coraz groźniejszym konkurentem na rynku jabłek

2018-01-24 11:30

Ukraińscy sadownicy mają zamiar wyprzeć unijnych. Vinigrette właśnie wszedł z jabłkami na rynek skandynawski, a wcześniej brytyjski — donosi branżowy portal Freshplaza.com. „Ukraina zwiększa produkcję owoców wysokiej jakości, a wiele firm ciężko pracuje nad promocją swoich towarów z nadzieją na wyparcie polskich i włoskich konkurentów” — podsumowuje portal.

Jak komentuje Michał Lachowicz, prezes grupy producentów La Sad, to nie oddech konkurencji na plecach, ale wręcz podmuch smoka. W tym roku polscy sadownicy ze względu na przymrozki oferują o około 40 proc. mniej towaru niż zwykle, więc popyt na polskie jabłka powinien być ogromny, a nie jest — m.in. z powodu ukraińskich producentów.

Wspomniany ukraiński Vinigrette chwali się współpracą z rolnikami uprawiającymi 5 tys. hektarów i roczną sprzedażą 250 tys. ton owoców i warzyw. Mariusz Dziwulski, ekspert departamentu analiz ekonomicznych w PKO BP, uspokaja, że ukraińska konkurencja nie jest nam w stanie poważnie zagrozić, przynajmniej na razie.

— Ukraina produkuje około 1,1 mln ton jabłek rocznie, łącznie deserowych i przemysłowych, i jak wynika z danych tamtejszego urzędu statystycznego ta wielkość znacząco się nie zmienia. Dynamiczny wzrost było widać do 2012 r. Od pewnego czasu słychać, że Ukraina bardzo dużo inwestuje w sady, ale na razie zwiększonej podaży surowca nie widać w statystykach. W branży mówiło się też o próbie zrekrutowania polskich i holenderskich sadowników do współpracy przy zakładaniu sadów za ukraińską granicą i zwiększonym popycie na drzewka odczuwanym przez polskich szkółkarzy — mówi Mariusz Dziwulski.

Michał Lachowicz podkreśla, że młode ukraińskie sady już owocują, a jest ich wiele. — Konkurencja rośnie z każdym sezonem. Odbiorcy już mówią, że ukraińskie jabłka są ładniejsze bądź tańsze przy porównywalnej jakości. Na Ukrainie w branżę zainwestowali ludzie, którzy zbili kapitał na innych biznesach. Zakładają od razu bardzo duże sady, zatrudniają agrodoradców z Polski i Europy Zachodniej. Dlatego będą w stanie walczyć m.in. z polskimi sadownikami — twierdzi szef La Sadu.

W krótkim okresie Mariusz Dziwulski spodziewa się wzmożonej konkurencji raczej na rynku koncentratu jabłkowego, a nie świeżych jabłek. Zgadza się z nim Mirosław Maliszewski.

— W tym sezonie do Polski dotarły też zauważalne ilości czereśni i śliwek, co niewątpliwie dowodzi, że produkcja owocowa na Ukrainie się rozwija — mówi szef Sadowników RP.

— W dłuższym terminie Ukraińcy mają trochę przewag — dobre warunki do produkcji jabłek i znacznie niższe koszty pracy. Problemem jest natomiast logistyka, słabe możliwości przechowywania jabłek i niedoinwestowane sady — dodaje ekspert PKO BP.

Michał Lachowicz przypomina, że niektóre wyróżniki Ukraińców są jednocześnie naszymi słabościami.

— Wszyscy narzekamy na brak rąk do pracy, posiłkujemy się pracownikami sezonowymi z Ukrainy. Wciąż jest ich jednak za mało, a płacimy im więcej, niż zarobiliby u siebie. Ukraińscy sadownicy mają dostęp do ludzi na miejscu — podkreśla prezes La Sadu.

Mariusz Dziwulski podaje, że dotychczas eksport jabłek z Ukrainy nie był duży. Malał natomiast import

— Ukraina kiedyś bardzo dużo kupowała od Polaków, a teraz staje się w coraz większym stopniu samowystarczalna.

— To nie tylko kwestia rozwoju ukraińskich sadów. Duże inwestycje widać też w Rosji, Kazachstanie, a Gruzja poszukiwała u nas niedawno fachowców do przygotowania strategii rozwoju tamtejszego sektora sadowniczego. Jest oczywiste, że każdy kilogram więcej wyprodukowany w tych krajach to potencjalny kilogram mniej sprzedany m.in. przez polskich sadowników — podsumowuje Michał Lachowicz.

 

 

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem