Droga sałata lodowa

2014-11-14 08:06

Polska sałata lodowa prawie zniknęła z rynku hurtowego, nawet z lokalnego. I nic dziwnego sezon na nią waśnie się kończy, a w handlu powinno pojawiać się coraz więcej sałaty importowanej.

Powinno, ale się nie pojawia. I mamy sytuację opisana powyżej jako „niewesoła”. Przy okazji też mamy powtórkę z listopada zeszłego roku. Wówczas także, po słabym początku sezonu importowego, upływającym pod znakiem niskiego popytu i niskich cen, w drugiej połowie miesiąca wszystko zaczęło się zmieniać.

A zwłaszcza ceny, które momentalnie wzrosły nawet do poziomu 47,00 zł/10 szt. W sumie, przez okres od połowy listopada do połowy grudnia ceny sałaty lodowej urosły o 150 procent.

Wówczas wynikało to z fatalnej pogody w Hiszpanii, która przyczyniła się do zniszczenia sporej części upraw sałaty lodowej. Swoją rolę odegrał też rosnący popyt. A jak to wygląda obecnie?

Tegoroczny sezon importowy startował pod znakiem słabszej podaży i wyższych cen. Na polskim rynku hurtowym pierwsze partie sałaty lodowej z Hiszpanii oferowano w cenach 25,00 – 30,00 zł/10 szt. Teraz jest jeszcze drożej – od 30,00 do 34,00 zł/10 szt. I wiele wskazuje na to, że trend zwyżkowy będzie trwał.

Tym razem wyższe ceny w Hiszpanii nie są jednak rezultatem klęsk żywiołowych. Inne czynniki grają tu rolę. Przede wszystkim spadek podaży wywołany zmniejszeniem areału upraw. To skutek kilku „chudych” poprzednich sezonów. Niskie ceny z ostatnich lat zniechęciły producentów.

Jest jeszcze jeden czynnik – niska konkurencja zewnętrzna. Tak, jak wspomniano, na polskim rynku rodzimej sałaty lodowej jest jak na lekarstwo. Ale widać też to w szerszym ujęciu – europejskim. Bardzo słaba jest w tym roku konkurencja Holendrów, którzy również mają już mało sałaty. Jedynie Włosi wchodzą właśnie do gry, ale oni specjalizują się głównie w innych odmianach. A do tego dochodzi spory popyt na rynku europejskim. I Hiszpanie maja pole do podnoszenia cen.