Jak się obudzisz, już wiesz — świeże ceny owoców i warzyw na dziś, u nas.

Kup teraz abonament!

Owocowo – warzywny Matrix

Rozpoczęło się długo oczekiwane lato, a tym samym sezon na wiele gatunków krajowych owoców i warzyw. Jest to okres prawdziwej obfitości świeżych polskich produktów. Chętnych na zakup truskawek, czereśni, młodych ziemniaków czy fasolki nie brakuje, tym bardziej, że zima w tym roku była wyjątkowo długa i Polacy stęsknili się za latem. Wysoki popyt na poszczególne gatunki owoców i warzyw skrzętnie jednak wykorzystują handlarze, którzy okupują miejskie bazary.
 

Dlaczego Polacy lubią kupować na bazarach?

Polacy są amatorami zakupów w sieciach handlowych. Cotygodniowe zakupy w marketach preferuje większość z nich. Jedynymi produktami, które polscy konsumenci wolą kupować na bazarkach są owoce i warzywa. Ich zdaniem towar na bazarku jest świeższy od hipermarketowego. Coś w tym jest. Sieci handlowe mają na zapleczach wielkie chłodnie w których magazynują towar, natomiast towar z targowiska kupiony na giełdzie musi zostać szybko sprzedany, gdyż jego jakość szybko ulega degradacji. To daje pewność, że produkty na targowiskach są świeższe niż te z sieci handlowych. Jest to prawdą jednak nie zawsze.

Gdy skrzynki z interesującym nas produktem są wystawione na zewnątrz mamy wpływ na to co trafia do naszej siatki, gdy jednak, jak w przypadku ziemniaków i innych mniej eksponowanych owoców czy warzyw towar nakładany jest po za naszą kontrolą czasami możemy mieć niespodziankę w postaci mieszanki produktów starszych i świeższych. W końcu i kilkudniowe owoce i warzywa trzeba sprzedać, dlatego handlarze niekiedy „kombinują jak mogą”. Generalnie jednak, z małymi wyjątkami, trzeba z czystym sumieniem przyznać, że owoce i warzywa na bazarach są obecnie dobrej jakości.
 

Bazarowe zakupy słono kosztują

Mieszkańcy większych miast, takich jak Warszawa, gdzie portal fresh-market.pl zrobił research, są często nieświadomi, jak w danym momencie wygląda sytuacja na rynku owoców i warzyw, i że tak naprawdę płacą za poszczególne produkty jak za złoto. Osoby nie interesujące się rynkiem produktów rolnych i ogrodniczych biorą za pewnik, że takie ceny po prostu muszą być i albo dany produkt kupią, albo po prostu nie będzie ich na niego stać. A prawda jest taka, że od momentu opuszczenia towaru od producenta jego cena nabiera ogromnej „mocy” i finalnie warszawski konsument płaci za owoce i warzywa drugie tyle, a nawet więcej.

Producenci posiadający wielkohektarowe gospodarstwa nie mają możliwości sprzedawania owoców i warzyw na terenie miast, gdyż produkcja w ich gospodarstwach jest zbyt duża. Oni sprzedają owoce i warzywa hurtowo, często otrzymując za swoją ciężką pracę śmiesznie, niskie pieniądze, a cenę nakręcają dopiero pośrednicy i handlarze.

Najlepszy interes na handlu owocami i warzywami w miastach robią drobni producenci, którzy zmodyfikowali swoje gospodarstwa pod handel w miastach. Sami są producentami i sami handlarzami – bez żadnych pośredników sporo zarabiają na naiwności klientów.

Tabela wyraźnie pokazuje dysproporcje cenowe pomiędzy tym, co otrzymuje producent, a tym co płaci polski konsument. Wśród owoców największe chyba rozbieżności notuje się w przypadku truskawek i tu różnice pomiędzy ceną dużego producenta, a ceną dla konsumenta sięgają 120 proc., przy czym nie zawsze jest tak, że truskawki kupione drożej od producenta są tymi najdroższymi na bazarze – sprzedawanymi po 6,00 zł/kg. Najpiękniejsze truskawki, te które producent sprzedaje po 3,00 zł/kg, często w ogóle nie trafiają na lokalny rynek tylko są eksportowane, a na bazary trafiają te tańsze egzemplarze i wstępnie dzielone są przez handlarzy na „ładniejsze” i „brzydsze”.

W przypadku warzyw największe przebicie cenowe uzyskiwane jest na młodych ziemniakach i pomidorach. Tu różnica między tym, co otrzymuje producent sprzedając do dużego hurtu, a ceną za jaką kupuje konsument sięga od 200 do ponad 300 procent. W przypadku pozostałych warzyw różnice cen choć nie są małe, to oscylują wokół poziomu „tylko” 100 proc. Widać zatem, że bazarowe marże do małych nie należą. Jednak skąd ta różnica? Dlaczego za jedne warzywa można zażądać czterokrotność ceny, a za inne „zaledwie” jej dwukrotność? Wynika to z różnic w ich sytuacji podażowej.

Produktów takich, jak kalafiory czy cebula młoda jest na rynku relatywnie mało. Warzywom tym nie sprzyjała pogoda i ich zbiory są na razie ograniczone. W związku z tym ich ceny są obecnie dość wysokie już na wejściu do łańcucha dystrybucyjnego i kolejni uczestnicy tego łańcucha muszą ograniczać swoje marże.

Sytuacja w segmencie młodych ziemniaków i pomidorów jest obecnie inna. Podaż tych gatunków warzyw bardzo rosła w ostatnich tygodniach. W hurcie doprowadziło to do dynamicznego spadku cen, natomiast ceny na bazarach wciąż odpowiadają sytuacji w hurcie sprzed co najmniej dwóch tygodni. Sprzedawcy wiedzą, że konsumenci nie orientują się w dynamice zmian cen na rynku hurtowym i są już przyzwyczajeni do takiego poziomu cen na bazarach.
 

Pośrednikiem być…

Konsumenci płacą za owoce i warzywa najwięcej, producenci przeliczając cenę końcową na ogrom pracy i koszty produkcji, zarabiają najmniej. Jedni narzekają, że jest strasznie drogo, drudzy zaś, że za tanio. I jedni i drudzy mają rację.

W najlepszej sytuacji są pośrednicy i handlarze, którzy „doją” mieszkańców miast jak tylko mogą i „okradają producentów w biały dzień”. To oni spijają śmietankę z tego owocowo-warzywnego interesu, często zamydlając ludziom oczy. Któż nie spotkał się bowiem z sytuacją, że handlarz wmawiał wam, że wysokie ceny są wynikiem trudnej sytuacji na rynku, powodzi, kłopotów z suszą czy innych kataklizmów, a oni są tacy biedni i poświęcają się sprzedając wam produkty praktycznie po kosztach?

Ileż to razy handlarz, by sprzedać dany produkt wciskał wam, że to na pewno polskie. Przykład: brzoskwinie i nektarynki z Hiszpanii w przypadku, których nie raz dało się słyszeć, że to polskie owoce, z własnego „ogródka”, pomidory z Belgii, które w maju oferowane były jako pierwsze polskie pomidory szklarniowe, w końcu młode ziemniaki sprowadzane z Rumunii, które jeszcze całkiem niedawno sprzedawano jako młode ziemniaki z upraw krajowych.  Wszystko po to, żeby wykorzystać różnicę cen, jaka w danym momencie istniała na rynku między bardziej dostępnym i tańszym towarem importowanym, a pojawiającym się dopiero i droższym towarem krajowym. Handlarze często żerują na naiwności ludzi, tylko czy tak naprawdę im się to opłaca?
 

Trzeba zmienić sposób myślenia

Mamy kryzys, ludzie liczą każdy grosz. Owoce i warzywa dla wielu nie są produktami pierwszej potrzeby, a ich ceny skutecznie odstraszają od zakupu. To ogranicza popyt, a tym samym ogranicza zarobki handlarzy. Ci znowu, by zwiększyć zyski podnoszą ceny. Robi się z tego błędne koło, które doprowadza do horrendalnych cen owoców i warzyw, niewielkiego popytu i tak naprawdę strat, nawet dla pośredników.

Może warto zacząć myśleć innymi kategoriami. Polacy lubią promocje, obniżki i poczucie, że udało im się kupić coś taniej. W takim razie, zamiast utrzymywać ceny na sztucznym, bardzo wysokim pułapie należałoby je trochę obniżyć, nakręcając tym samym popyt. W końcu to w interesie handlarzy leży, by bazary wciąż egzystowały i by przychodzili tam klienci, a tak wysokie ceny to jednorazowy strzał. Kilku konsumentów kupi towar, jednak większość zrezygnuje i finalnie handlowanie przestanie się opłacać.

Trzeba wyraźnie to zaznaczyć, iż bazary i ci, którzy na nich sprzedają mają przewagę nad ofertą owocowo – warzywną hipermarketów, a zwłaszcza dyskontów. Pisaliśmy o tym powyżej. Towar na bazarach i targowiskach jest ładniejszy i świeższy, ale ta przewaga będzie z biegiem czasu maleć. Można się o tym przekonać patrząc jak wyglądają działy owoców i warzyw w wielko powierzchniowych sklepach w zachodniej Europie. Nowe rozwiązania technologiczne w zakresie pakowania i przechowalnictwa niwelują wspomnianą przewagę handlu bazarowego.

Na razie konsumenci w miastach są utrzymywanie w swego rodzaju owocowo – warzywnym Matrixie. Nie mając pojęcie, jak tanie mogą być owoce i warzywa godzą się na ich wysokie ceny. A handlarze mogą się cieszyć z kilkusetprocentowych narzutów. Jak pokazuje jednak sytuacja w innych częściach świata, ten matrix w końcu runie.

Z jednej strony hipermarkety będą w stanie oferować ładne i świeże warzywa i owoce po niższych niż bazarowe cenach, z drugiej zaś strony pojawi się rodzaj kooperacji na linii producent – konsument. która wyeliminuje pośredników z łańcucha dystrybucji. Taki rodzaj współdziałania jest coraz popularniejszy w USA i krajach takich jak Francja.

Mechanizm polega na tym, że w ramach porozumienia między producentem a grupą konsumentów, ci ostatni niejako partycypują w kosztach produkcji z góry wykupując udział w przyszłych plonach. Konsumenci mają dostęp do tańszych warzyw, a rolnik ma dopływ środków na finansowanie produkcji. Wartością dodaną jest powstawanie osobistej więzi między dwiema stronami tego porozumienia. Ten aspekt osobisty jest bardzo ważnym czynnikiem w handlu, dziś często lekceważonym. A zupełnie niesłusznie. Daje obu stronom poczucie większej pewności i stabilności w szybko zmieniającym się otoczeniu.

Opisane rozwiązania i postęp technologiczny czynią perspektywę handlu bazarowego niezbyt optymistyczną. Za kilka lat targowiska z owocami i  warzywami mogą znaleźć się w sporych opałach. Na pewno nastąpi to szybciej i będzie bardziej dotkliwe jeśli sprzedawcy będą za wszelką cenę starali się utrzymać swoje wysokie marże.

 

 

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem
PODOBNE