Pomarańcze. Egipcjanie kalkulują opłacalność

„Oferujemy pomarańcze od współpracującego z nami dystrybutora. On sprowadza je z Egiptu. Teraz u nas jeszcze nie ma na nie sezonu. W połowie października, czyli gdy w Egipcie rusza sezon na pomarańcze (ich wczesne odmiany), u nas powoli zaczyna się sezon na sprzedaż tych owoców i trwa mniej więcej do ferii zimowych. Rok temu importowane pomarańcze sprzedawaliśmy sklepom detalicznym w cenie od 4,00 do 4,50 złotych za kilogram, w zależności od partii dostawy” - mówi przedstawiciel hurtowni owoców i warzyw z powiatu nyskiego, województwo opolskie.

Zaznacza dalej „W tym roku ceny tych owoców są wysokie. Mniej więcej od początku wakacji prawie z tygodnia na tydzień pomarańcze drożały, co nie jest w Polsce standardem, bo przecież wakacje letnie nie są u nas sezonem na pomarańcze. W tym roku stał się wyjątek. Na początku lipca mieliśmy pomarańcze w hurcie po około 4,50 zł, a pod koniec sierpnia cena dochodziła już do 6,50. Od połowy września cena u nas nie drgnęła. Mamy je nadal po 6,50. W sezonie zimowym pomarańcze na pewno będą droższe niż w ubiegłym. Mogą osiągnąć cenę prawie 8 zł za kilogram”.

Nasz rozmówca kontynuuje „U nas obowiązuje inna kultura pracy, inne podejście do klienta. Egipcjanie, którzy należą do światowej czołówki eksporterów pomarańczy, muszą mieć pewność, że opłaci im się sprzedaż towaru. Inaczej go nie przygotują do sprzedaży. Pamiętam 2010 czy 2011 rok. Wtedy wszystkie kraje, produkujące pomarańcze, notowały wyjątkowo wysokie zbiory. To oznaczało spadek cen tych owoców. Mówiło się o tym, że niektórzy egipscy producenci w ogóle nie zrywali pomarańczy, ponieważ stwierdzili, że skoro oferuje się im tak niskie ceny, to im się wcale nie opłaca sprzedawać towaru. Wśród polskich sadowników czy plantatorów byłoby nie do pomyślenia, żeby owoce się zmarnowały. Polak zrobi wszystko, aby zarobić i ponieść jak najmniejsze straty”.