Jak się obudzisz, już wiesz — świeże ceny owoców i warzyw na dziś, u nas.

Kup teraz abonament!

Ziemniaki – cenowa schizofrenia

2016-01-29 11:00

Taka sytuacja nie jest zresztą żadnym novum. Jednak w bieżącym sezonie uwidoczniła się ona bardzo mocno. O co chodzi? Co to za rozdwojenie jaźni? Odpowiedź na te pytania wiąże się z kwestiami, które są przedmiotem, ostrych niejednokrotnie, sporów wśród uczestników rynku ziemniaka w Polsce. Sporów dotyczących tego, ile właściwie jest tych ziemniaków i  jak to jest z ich cenami.

Spory są ostre między innymi właśnie dlatego, że często różni uczestnicy rynku mówią o różnych jego fragmentach. Sytuacja na polskim rynku ziemniaka toczy się bowiem niejako dwoma nurtami. Jeden to obrót towarem dobrej jakości, przesortowanym, bez chorób i kiełków. I można odpowiedzialnie stwierdzić, że takiego towaru jest na rynku relatywnie mało. Ziemniak grubszy, ładny i zdrowy trafia przede wszystkim na eksport. I ma ceny na poziomie 7,50 – 8,00 zł/worek 15 kg. Odmiany czerwone mają ceny na poziomie 9,00 zł/worek 15 kg.

Ale takiego ziemniaka trudno zobaczyć na otwartym krajowym rynku. Ba, trudno zobaczyć go nawet w sieciach handlowych. W tym roku w handlu krajowym dominuje ziemniak co najmniej pośledni jakościowo, a często wręcz jakościowo zły. I to właśnie nie tylko w hurtowniach, na targowiskach i bazarach. Również w marketach. Oczywiście tych, które sprzedają polskiego ziemniaka. Są takie, które już wolą import, pomimo niekorzystnego kursu euro (zresztą nie tylko markety). Właśnie w znacznej mierze ze względu na jakość.

Oczywiście w sklepach i supermarketach można zobaczyć polskiego, w miarę przyzwoitego ziemniaka. Ale to jest towar z innego segmentu – pakowany w siatki, z cenami detalicznymi sporo nieraz powyżej 2 zł za kilogram. Na otwartym rynku zaś najczęściej można zobaczyć ziemniaki drobne, z kiełkami, porażone chorobami. I takie ziemniaki mają ceny w okolicach 5,00 – 6,00 zł za worek. I co więcej, takich ziemniaków jest relatywnie dużo.

Wynika to z faktu, ze wielu producentów wstrzymywało sprzedaż na jesieni, nie licząc się z faktem, że duża część zbiorów będzie szybko traciła na jakości. W rezultacie ich ceny są niższe niż to, co można było dostać we wrześniu i październiku, gdy popyt był lepszy, a i jakość dopiero co zebranego towaru wyższa.

Mamy więc jakby dwa odseparowane rynki ziemniaka. Na tym pierwszym – eksportowym, wymagania kupców są wysokie. Spełniającego je towaru jest mało. Mało jest też producentów, którzy na nim dobrze sobie radzą. O wiele bardziej tłoczno jest na tym drugim rynku. Tu towaru jest względnie dużo, ceny są niskie i niewiele wskazuje, że mogą wzrosnąć. Dodatkowo wisi nad nim groźba wzrostu importu. Nic dziwnego więc, że gdy jedni mówią o rynku pierwszym, a inni o drugim, to trudno się porozumieć.

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem
PODOBNE