Holandia – powódź zniszczyła uprawy warzyw

„Niewiarygodne; wiele przeżyłem, ale to było takie dziwne” – mówi Giel Hermans. Uprawia kukurydzę cukrową w Kessel w Holandii. Taka była jego reakcja na ciężką pogodę, która w ostatnich dniach nawiedziła holenderską prowincję Limburg. Stracił 15 hektarów kukurydzy. „Teraz jest pod wodą od ponad 48 godzin. Uprawa jest całkowicie zniszczona.” Ale Giel mówi, że i tak nie ma najgorzej. „Koledzy rolnicy w okolicy, a zwłaszcza w Belgii i Niemczech, są w znacznie gorszej sytuacji.”

Hodowca twierdzi, że istnieją ogromne różnice lokalne. „Mieszkam trzy kilometry od rzeki Mozy, jest słonecznie i sucho. Ale dwa kilometry dalej kolega rolnik jest po pas w wodzie”. Rolnik, o którym mówi Giel, stracił cały swój plon. Ma 53 hektary warzyw, ziemniaków i cebuli. „Kolejny hodowca w regionie stracił 40 hektarów. Wtedy po prostu jesteś poza biznesem na cały rok.”

„Jesteśmy na niżej położonych obszarach kraju. Więc wiesz, że istnieje ryzyko jednorazowej powodzi. Zimą to nawet nie problem. Ale dziwne jest to, że zdarzyło się to w środku lata. To ogromny problem. Mieliśmy niesamowite szczęście. Woda zatrzymała się dwa centymetry poniżej trawiastej grobli. Przepływ też był spokojny. Chociaż wszystkie tereny zalewowe były zanurzone.

„To było generalnie katastrofalne dla wielu hodowców. I pozostawiło po sobie ogromne szkody. Rzeka Moza jest pełna gruzu. Od nocników do przyczep kempingowych i żywych krów. Nie można tego zmyślić.”

Zaatakowane pole kukurydzy Hermansa znajduje się na najlepszej gliniastej glebie. „Uprawiamy tam kukurydzę w późnym sezonie. Teraz robimy to dwa tygodnie wcześniej. Natychmiast powiedziałem naszym dostawcom w Hiszpanii, aby zaczęli siew. Zwykle zaczynamy w połowie października. Jeśli będziemy mogli zacząć od 1 października z hiszpańską kukurydzą, może załapiemy się jeszcze na sezon” – podsumowuje Giel.