Apel sprzedawcy pestycydów
Swój apel sprzedawca zamieścił na jednym z lokalnych portali internetowych. Przywołuje przy tym charakterystyczną zależność: w powiecie proszowickim ilość zachorowań na raka płuc i jednocześnie wysokość sprzedaży środków ochrony roślin należy do najwyższych w Polsce.
Przedsiębiorca powołuje się na badania, z których wynika, że głównym źródłem skażeń środowiska nie jest sam prawidłowo wykonany oprysk, a przedostawanie się skoncentrowanych środków ochrony roślin do gleby i wód w miejscach, gdzie napełnia się i myje opryskiwacze. - Aby zminimalizować zagrożenie, należy przygotowywać roztwór i myć opryskiwacz na stanowisku specjalnie do tego celu przygotowanym - konkluduje autor apelu. Przypomina też, że niektóre środki rozłożą się w środowisku dopiero po 30 latach - czytamy na dziennikpolski24.pl.
Tymczasem w powiecie proszowickim takich stanowisk nie ma. W efekcie rolnicy płuczą opryskiwacze "gdzie popadnie". Tymczasem na przykład w Wielkopolsce widziałem punkt, który powstał na bazie myjni samochodowej. Był oparty o zamknięty obieg wody. Odpady powstałe w wyniku procesu oczyszczania są następnie utylizowane w elektrociepłowni i cementowni. - tłumaczy przedsiębiorca.
KE chce sprawdzać pozostałości pestycydów
UE i Rosja porozumiały się w sprawie pestycydów
Są to czytaj dalej