Domowe wino, które ma duszę
2007-12-05 00:00
Mieszkający w Watorowie w powiecie chełmińskim Lucyna i Cezary Maćczak produkują domowe wina owocowe. Może kiedyś będą ściągać do ich rodzinnej wsi zagranicznych turystów?
Cezary Maćczak, zawodowy strażak, tłumaczy, że jego pasja wzięła się z potrzeby poznawania nowych smaków i doznań. Wino robiły starsze siostry pana Cezarego, później robił je z kolegą, a teraz z żoną.
Co jest w tym winie najważniejsze - smak, moc, czy kolor? Według Maćczaka najważniejsze jest wspólne robienie go z najbliższymi. Owoce można zbierać razem, rozmawiać przy tym, cieszyć się wspólnym spędzaniem czasu z żoną i synem.
Wszystkie projekty są jego autorstwa. Chętnie improwizuje, nigdy nie trzyma się ścisłych receptur. Niektóre realizacje swoich pomysłów potrafi powtórzyć, ale też zdarzyło mu się zrobić o wybornym smaku, którego później nie potrafił powtórzyć.
Lucyna i Cezary zasadzili 81 krzaków pozbieranych od sąsiadów. Zależało im, żeby to były szczepy lokalne. Przecież takie wina pili przed wiekami biskupi chełmińscy. Wspominają, że najlepszy rocznik pochodzi z 2002 roku. Najlepsze wino wyszło z dzikiej róży, czerwonej porzeczki i wiśni.
- Moje wino ma duszę - śmieje się strażak.
Wina robi dla siebie, rodziny i znajomych. Z Lokalną Grupą Działania "Zakole Dolnej Wisły" jeżdżą na "Festiwal smaku" czy inne imprezy promujące ich miejsce na ziemi. "Zakole" ufundowało etykiety na butelki watorowskiego wina.
W innych krajach unijnych można sprzedawać domowe wina, ale u nas jeszcze nikt nie zaskarżył nieżyciowych przepisów.
Źródło: fresh-market.pl na podstawie artykułu z „Gazety Pomorskiej”
Cezary Maćczak, zawodowy strażak, tłumaczy, że jego pasja wzięła się z potrzeby poznawania nowych smaków i doznań. Wino robiły starsze siostry pana Cezarego, później robił je z kolegą, a teraz z żoną.
Co jest w tym winie najważniejsze - smak, moc, czy kolor? Według Maćczaka najważniejsze jest wspólne robienie go z najbliższymi. Owoce można zbierać razem, rozmawiać przy tym, cieszyć się wspólnym spędzaniem czasu z żoną i synem.
Wszystkie projekty są jego autorstwa. Chętnie improwizuje, nigdy nie trzyma się ścisłych receptur. Niektóre realizacje swoich pomysłów potrafi powtórzyć, ale też zdarzyło mu się zrobić o wybornym smaku, którego później nie potrafił powtórzyć.
Lucyna i Cezary zasadzili 81 krzaków pozbieranych od sąsiadów. Zależało im, żeby to były szczepy lokalne. Przecież takie wina pili przed wiekami biskupi chełmińscy. Wspominają, że najlepszy rocznik pochodzi z 2002 roku. Najlepsze wino wyszło z dzikiej róży, czerwonej porzeczki i wiśni.
- Moje wino ma duszę - śmieje się strażak.
Wina robi dla siebie, rodziny i znajomych. Z Lokalną Grupą Działania "Zakole Dolnej Wisły" jeżdżą na "Festiwal smaku" czy inne imprezy promujące ich miejsce na ziemi. "Zakole" ufundowało etykiety na butelki watorowskiego wina.
W innych krajach unijnych można sprzedawać domowe wina, ale u nas jeszcze nikt nie zaskarżył nieżyciowych przepisów.
Źródło: fresh-market.pl na podstawie artykułu z „Gazety Pomorskiej”
Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem