Jak się obudzisz, już wiesz — świeże ceny owoców i warzyw na dziś, u nas.

Kup teraz abonament!

Drogo w Małopolsce

2010-07-07 00:00
Natura spłatała Małopolanom figla, odbierając słońce na niemal cały maj i czerwiec. Efekty ulewnych deszczów i powodzi można już odczuć, wybierając się na zakupy. Ceny owoców poszybowały w górę co najmniej o złotówkę. Drogi będzie też miód. Sadownicy z sądeckiego owocowego zagłębia, gmin Łososina Dolna i Łącko, boją się, że zbiory będą nawet o połowę mniejsze niż w ubiegłym roku.-informuje Polska. Gazeta Krakowska. Gazeta Tarnowska

- Owoce nie zawiązały się na wielu drzewach. Dlaczego? Między innymi z tego powodu, że pszczół nie było w sadach. To skutek fatalnej pogody. Ze słabo zapylonych kwiatów będą gorsze owoce- mówi wójt Łososiny Stanisław Golonka. - Drzewa są słabiutkie i schorowane po długotrwałych ulewach. Jabłonie zaatakował parch- tłumaczy Tadeusz Zelek, sadownik z Wronowic w gminie Łososina Dolna, prezes zarządu Sadowniczej Spółdzielni Handlowej. - Ci, którzy mieli dobry sprzęt i byli w stanie nawozić i opryskiwać przy takiej pogodzie jaką mieliśmy w maju i czerwcu, będą mieli nieco lepsze plony-dodaje. Według Zelka w miarę ładnie owocują wiśnie, które zdążyły zakwitnąć jeszcze przed deszczami i są dosyć odporne na choroby.- Ale plony jabłkowe, jeśli w ogóle będą, pozostawią wiele do życzenia pod względem jakości - podkreśla.

W gminie Łososina jest sześćset hektarów sadów. Trzydziestu sadowników dogląda upraw około 40-hektarowych, które stanowią dla nich jedyne źródło utrzymania. Średnio zbiera się tam 25 - 30 ton owoców z hektara. W tym roku 10 ton z hektara już będzie niezłym wynikiem. Nieurodzaj może dla sadowników oznaczać kłopoty. Dlatego ratują się, podnosząc ceny.

Na jakość owoców narzekają mieszkańcy Tarnowa i okolic. - Najpierw nasze uprawy zostały poszkodowane przez ostrą zimę, później przyszły deszcze. Jak patrzę na wiśnie, to nie ma co zbierać- mówi Maria Trytek, mieszkanka Szczepanowie, która od kilku lat handluje owocami i warzywami na tarnowskim targowisku Burek. - Niestety większość wiśni jest małych, popękanych. To powoduje, że ceny są wyższe, a ludzie nie chcą kupować -dodaje sprzedawczyni.

Także w Małopolsce zachodniej ceny warzyw i owoców przyprawiają o ból głowy. Czereśnie po 12 zł, a tydzień temu były po 15. Kapusta- 2 zł, ziemniaki 1,8 zł. - Całą rodziną lubimy czereśnie, ale za dwa kilogramy trzeba dać 25 zł. To za dużo - mówi Anita Kocjan z Olkusza.

Małopolanie odczują też wzrost cen, gdy na straganach pojawią się zamiast owoców z chłodni tegoroczne jabłka z polskich sadów. Mogą być droższe nawet o 20 proc. Dziś za kilogram trzeba zapłacić ok. dwóch złotych lub drożej, w zależności od odmiany. Podobnie będzie z gruszkami i śliwkami, z których górale łąccy pędzą popularną „krasilicę". - Tegorocznej śliwowicy będzie w sprzedaży bardzo niewiele, bo po prostu nie będzie jej z czego zrobić- mówi Franciszek Młynarczyk z Łącka.

Deficyt owoców to niejedyna przykra konsekwencja fatalnego początku lata. Jak mówi Janusz Kasztelewicz z pasieki Sądecki Bartnik w Stróżach, nie będzie też miodu. Pszczoły nie miały warunków do pracy, więc pozostały w ulach. Trzeba je było dokarmiać.

Źródło: za Polska. Gazeta Krakowska. Gazeta Tarnowska

Zapraszamy do dyskusji na forum fresh-market.pl

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem