Kontaktujemy się w sprawie cen z kilkuset skupami w całej Polsce. Korzystaj z naszych informacji.

Kup teraz abonament!

O handlu w Rosji

2010-02-21 00:00

W Rosji jak i w innych krajach bloku wschodniego społeczeństwo musiało funkcjonować w dwóch obiegach. Oficjalnym totalitarnym– narzuconym przez władzę i nieoficjalnym , który nie podlegał żadnym regulacjom prawnym. A wolny rynek sprzedaży i zakupu towarów opierał się na zwykłym zaufaniu do siebie nawzajem i znajomościach.

Od tego czasu w handlu owocami i warzywami niewiele się zmieniło. Umowa ,kontrakt, faktura funkcjonują bo są oficjalnie wymagane. Lecz nie stanowią one o tym czy ktoś kupi towar i za niego zapłaci. Istnieją regulacje prawne obowiązujące rosyjskie organy państwowe. Co nie świadczy o tym że są one respektowane przez urzędników.
Podstawę skutecznej działalności na rynku rosyjskim nadal stanowi znajomość odpowiednich ludzi i zaufanie do partnerów handlowych. Zrozumieć ten stan rzeczy można śledząc drogę jaką pokonuje Importer kupujący jabłka w Polsce. Droga ta nie jest łatwa.

Po pierwsze musi on zdobyć importowe pozwolenie fitosanitarne (IKR). Podanie o nie musi złożyć z dosyć dużym wyprzedzeniem, gdyż czeka się na nie czasami kilka miesięcy. W podaniu musi szczegółowo określić jaki asortyment chce przywieść i w jakiej ilości i z jakiego kraju. Jeśli nie trafi z asortymentem i ilościami, sezon stracony!

Po otrzymaniu IKR musi zwrócić się do swojego banku , gdzie przedstawiając oficjalny kontrakt z zagranicznym dostawcą , wystąpi o tzw. „Paszport transakcji”. Jest to dokument w którym pod kontrolą banku i urzędu celnego będzie sprawdzana zgodność zobowiązań z tytułu importu z przelewami zagranicznymi. Jeśli na przykład wyśle on przedpłatę a nie dostanie towaru – on jest winny i płaci karę.

Po podpisaniu umowy ze specjalnym terminalem celnym, (SVH), uprawnionym do obsługi owoców i warzyw można przystąpić do importu. Pierwsze niespodzianki oczekują na granicy, gdzie najmniejszy błąd w dokumentach grozi zwrotem towaru a rosyjska inspekcja fitosanitarna potrafi znaleźć wciornastka kalifornijskiego w przeciągu kilkuminutowych oględzin .(na co polskie laboratorium potrzebuje przynajmniej 4 godzin badań).

Po przyjeździe na SVH , towar przechodzi ekspertyzę sanepidu na zawartość metali ciężkich i powtórną kontrolę fitosanitarną na obecność obiektów kwarantanny, oraz na niektórych terminalach celnych kontrolę pozostałości pestycydów , azotanów i azotynów.
Kontrola i ekspertyzy trwają oficjalnie nawet 3-5 dni i w tym czasie importer nie może sprzedawać kontrolowanego towaru a samochód ma pozostać na terytorium SVH.
Jeśli w wyniku przestoju jakość towaru się pogarsza , nikogo to oczywiście, oprócz właściciela nie interesuje.

Jeśli badania i ekspertyzy dadzą pozytywne rezultaty, importer uzyskuje świadectwo zgodności , (Certyfikat sootwietstwia) które uprawnia go do oclenia towaru i sprzedaży go na rynku wewnętrznym. Certyfikat jest przypisane do danej partii towaru jak paszport do człowieka. Bez Certyfikatu nie można ani przechowywać ,ani przewozić tym bardziej sprzedawać owoców i warzyw. Nawet jeżeli jest to kilogram marchwi na miejskim bazarze w rosyjskim Pcimiu.

Po uzyskaniu certyfikatu można przystąpić do clenia. Urząd celny też ma swoje fochy. I tylko od dobrej woli celnika zależy kiedy towar się ocli.
A to plomba była nie tak zaciśnięta , a to cło jeszcze na konto nie przyszło, albo maja właśnie urodziny naczelnika. (o których zawsze każdy importer pamiętać powinien). Powód przeciągania kontroli zawsze się znajdzie.

Jeśli już towar się oclił , to musi on jechać na rozładunek wyłącznie do punktu wyznaczonego w CMR. Każda zmiana planów miejsca rozładunku może skończyć się mandatem lub łapówką dla kontrolującego po drodze milicjanta.

Dzięki Bogu, dla naszych rosyjskich partnerów, surowość przepisów jest kompensowana brakiem obowiązku ich przestrzegania – brzmi rosyjskie przysłowie. Bo jeśli znasz odpowiednich ludzi to : IKR dostajesz w przeciągu tygodnia, granice przejedziesz bez kolejki i szczegółowej kontroli, bank zrobi przelew zagraniczny nie pytając o dokumenty, Certyfikat dostaniesz jeszcze przed przyjazdem samochodu na terminal celny, wyniki ekspertyz sanepidu i inspekcji fito będę zawsze korzystne, a kontrolujący cię na drodze milicjant pożyczy ci tylko szczęśliwej drogi.


Artur Stasiak
Silvi-Cola F.H.

Artykuł ukazał się w pierwszym numerze czasopisma Fresh Market Magzine (styczeń-luty 2010)

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem