Jabłka droższe, ale…

2020-01-02 19:21

Na pierwszy rzut oka ceny polskich jabłek wyglądają nieźle. Są one od około 60 do nawet 260 procent wyższe niż rok temu. Przy czym, co ciekawe, względny wzrost cen jest większy dla odmian tańszych i mniej popularnych – Idareda, Jonagoreda czy Szampiona. Odmiany najbardziej poszukiwane i najdroższe zaliczyły dużo mniejszy względny wzrost cen.

Idared na początku stycznia 2018 roku kosztował w skupie zaledwie 0,30 zł/kg, teraz średnia to 1,08 zł/kg (+260 procent). Golden zdrożał z 0,95 zł/kg do 1,50 zł/kg (+58 procent). Różnica spora, ale w każdym razie wszystkie odmiany są znacząco droższe w relacji rok do roku.

A mimo to wśród polskich sadowników nie widać szczególnie szampańskich nastrojów. Powszechny jest raczej pogląd, że polskie jabłka mają wciąż ceny za niskie. Że ceny te są niedoszacowane, jeśli się uwzględni bieżącą sytuację. Skąd ten pogląd?

Przyczyn jest kilka. Po pierwsze porównanie naszej sytuacji cenowej z tą w krajach sąsiednich. Choćby z Ukrainą, gdzie ceny hurtowe jabłek są o dwie trzecie wyższe niż w Polsce i to mimo mniejszych strat w zbiorach.

A przecież zbiory w Polsce były bardzo słabe. A to powinno odcisnąć adekwatne piętno na realiach cenowych. Podobnie, jak miało to miejsce w sezonie 2017/2018. A jednak obecnym cenom daleko do tamtych. Na przykład ceny Goldena są wciąż o prawie o17 procent niższe niż na początku stycznia 2018 roku. Nawet ceny Idareda są niższe, o 17 procent w stosunku do tamtego okresu.

A to jeszcze nie wszystko. Jabłka w tym sezonie przechowują się fatalnie. Dużo gnije, a to oznacza, że zapasy wysokiej jakości towaru bardzo szybko się kurczą. Do tego dochodzi dość wysoki eksport w pierwszym kwartale bieżącego sezonu. To wszystko wpływa na spadek podaży – tej bieżącej i przyszłej, co też powinno znaleźć odbicie w cenach. Czy to wszystko oznacza, ż w zimie czeka nas dynamiczna zwyżka cen dobrej jakości jabłek?

Zobacz więcej: Jabłka