Jabłka przemysłowe – w poniedziałek cenowy dołek?

Jeszcze 2 tygodnie temu za jabłka przemysłowe płacono nawet 70 groszy za kilogram, gdzie minimalna cena wynosiła 55 groszy. W zeszłym tygodniu cena maksymalna spadła już do 65 groszy w Małopolsce i do 63 groszy w województwie kujawsko-pomorskim. Na Mazowszu, które jest przecież prawdziwym jabłkowym zagłębiem, cena spadła już do 55 groszy. A ma być jeszcze taniej, co budzi oburzenie sadowników.

Ci już w ostatni weekend (pierwszy weekend września) sugerowali, że ceny jabłek przemysłowych w skupach mają w poniedziałek spaść. Takie sygnały dało się słyszeć już w piątek. Niektórzy obawiają się, że cena w najbliższych dniach spadnie do nawet do 45-40 groszy za kilo, a nawet niżej.

Pośrednicy są w uprzywilejowanej sytuacji, gdyż sadownicy, ich zdaniem, sami sobie niszczą rynek. „Wystarczy mniej lub bardziej uzasadniona plotka dotycząca gwałtownej obniżki lub nagłej podwyżki cen skupowanych owoców, aby w skupach zrobiły się kolejki albo, odwrotnie, zrobiło się zupełnie pusto” – ocenia plantatorka z powiatu hajnowskiego w województwie podlaskim.

Kontynuuje „Środowisko postępuje niekiedy bez sensu. Wiadomo, że ceny za przemysłowe owoce są bardzo niskie. Zbiory w wielu województwach się udały. Nawet jednak tam, gdzie na plony wpływ miały przymrozki i gradobicia, które podniszczyły owoce i podaż jest mniejsza, sytuacja nie jest inna. Różnice w cenach są niewielkie. Zamiast walczyć o utrzymanie jakiegokolwiek poziomu cen, który pozwoli może nie na zarobek, ale przynajmniej na zwrot kosztów, to wielu sadowników, jak tylko usłyszy, że ceny mają spadać, od razu jedzie załadowana do skupu, sądząc, że za chwilę będzie jeszcze taniej, a oni chcą zdążyć jeszcze sprzedać produkt po wyższej cenie. Wystarczyłoby przetrzymać owoce tydzień w odpowiednich warunkach chłodniczych i ceny w tym czasie zrobiłyby się bardziej rozsądne. Już kolejny rok sadownicy dają się rozgrywać prowadzącym punkty skupu. Źle na tym wychodzą, ale niczego się nie uczą”.

Zobacz więcej: Jabłka