Kontaktujemy się w sprawie cen z kilkuset skupami w całej Polsce. Korzystaj z naszych informacji.

Kup teraz abonament!

Zgoda na uprawy GMO w gestii każdego państwa

2010-07-14 00:00

Bruksela odda krajom członkowskim prawo do samodzielnego podejmowania decyzji w sprawie uprawy roślin modyfikowanych genetycznie i handlu nimi. Projekt dyrektywy w tej sprawie został przedstawiony wczoraj w Brukseli. W myśl propozycji każdy rząd UE może samodzielnie decydować o tym, czy chce GMO, czy nie. - informuje Dziennik Gazeta Prawna

Polska, która jest przeciw modyfikacjom genetycznym, straci na ewentualnej legalizacji GMO. Nasza żywność zostanie szybko wyparta przez produkty z tych krajów UE, w których nie ma zastrzeżeń do GMO.

Do tej pory zgodę na wprowadzenie na terenie całej Unii upraw GMO podejmowała większością głosów Rada UE. Jednak kraje członkowskie podzieliły się niemal po równo na zwolenników (m.in. Hiszpania, Czechy, Holandia) i przeciwników (m.in. Niemcy, Austria, Węgry, Polska) nowej technologii. Ponieważ żadna strona nie była w stanie zbudować wystarczającej większości – od lat trwał pat. Aby przerwać blokadę, Komisja Europejska zdecydowała się wczoraj na radykalny krok. Po raz pierwszy zaproponowała oddanie krajom członkowskim kompetencji, które do tej pory należały do niej.

– To jest wielka szansa na rozwój upraw GMO. Dziś Europa pozostaje pod tym względem daleko w tyle za światem. Uprawy GMO zajmują tylko 100 tys. ha, 640 razy mniej niż w USA – komentuje Julian Little, rzecznik niemieckiego koncernu Bayer. 

Rewolucja raczej nie obejmie Polski, bo większość z nas jest przeciwna GMO. Amerykański instytut ISAAA podaje, że w Polsce zaledwie 3 tys. ha zostało obsianych zmodyfikowaną kukurydzą. Polska zgodziła się na te zasiewy, bo są one dopuszczone w całej Unii. Absolutną potęgą GMO jest dziś Ameryka – tu znajduje się prawie połowa wszystkich upraw (64 mln ha) i jej produkty rolne zalewają świat.

Gospodarcze korzyści płynące z produkcji tańszej żywności zauważyły także inne kraje. Szybko rośnie areał GMO w Brazylii i Argentynie (po 21 mln ha w każdym z tych krajów) oraz Indiach i Kanadzie (po 8 mln ha). Kilka dni temu zgodę na uprawę genetycznie zmodyfikowanego ryżu wydały władze Chin. Komisja Europejska ma nadzieję, że na przerwaniu pata w sprawie GMO zyska cała Wspólnota. Rolnictwo zacznie się szybciej rozwijać, stanie się konkurencyjne. A wówczas nie trzeba będzie przeznaczać tak ogromnych środków na dotacje dla unijnych farmerów.

Zdaniem Sławomira Sowy z Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin większość polskich rolników chce mieć prawo do uprawy roślin genetycznie zmodyfikowanych, bo wiedzą, że byłoby to dla nich opłacalne. Uprawy GMO przynoszą większe plony, zapewniają także większą odporność na zmienne warunki klimatyczne i szkodniki. Dzięki temu koszty upraw są niższe. Na razie do Polski wolno importować tylko kilka produktów GMO, m.in. soję, buraki cukrowe, rzepak. W przyszłości jednak nasi rolnicy staną przed znacznie większym wyzwaniem, gdy okaże się, że w innych krajach produkowany jest cały wachlarz produktów GMO. Przykładem jest omotnica prosowianka, która atakuje 40 proc. upraw kukurydzy na Śląsku. Gdyby odporna na tego szkodnika odmiana nie była w Polsce dostępna, zalałby nas import z Czech, gdzie rośliny genetycznie zmodyfikowane są wspierane przez rząd.

Źródło: za Dziennik Gazeta Prawna

Zapraszamy do dyskusji na forum fresh-market.pl

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem