Ceny kaki nie spadły i nie spadną
Kaki to owoc, który pojawia się w ofercie polskich sprzedawców na bardzo krótko. Bo i jego sezon w kraju, w którym się go produkuje, w Hiszpanii, nie jest nadmiernie długi. To owoc przełomu roku. Jednak nawet w tym względnie krótkim sezonie normalnym zjawiskiem jest szybki spadek cen w listopadzie, gdy podaż kaki szybko wzrasta.
Ale nie tym razem. Obecny sezon podażowo jest zupełnie inny. owoców kaki jest znacznie mniej niż zazwyczaj i ich dostępność nie rośnie. I nie będzie w sposób istotny rosła. Wszystko przez pogodę, a dokładniej przez ulewy i powódź z końca października. Szczególnie duże straty spowodowała ona w tym rejonie prowincji Walencja, w którym uprawia się persy monę.
Hiszpanie szacują straty w zbiorach nawet na 60-80 procent. Do tego dochodzi wzrost kosztów zbiorów wywołany skutkami zniszczeń. Przez to właśnie ceny nie doznały w tym roku typowego spadku w listopadzie. Przeciwnie, zamiast maleć, to w grudniu wykazywały tendencję przeciwną. Widać, że owoców tych jest za mało w skali rynku europejskiego w stosunku do bieżącego popytu przedświątecznego.
W Polsce też widać ten wzrostowy trend cen kaki (sharona). W końcówce listopada ceny w hurcie wynosiły 3,00-3,20 zł/szt. W ofertach sieci handlowych było to 3,40-3,50 zł/szt. Przypomnijmy, że rok wcześniej ceny tych owoców w hurcie zaczynały się od 2,50 zł/szt. Natomiast teraz jest drożej niż dwa tygodnie temu. W hurcie ceny są na poziomie 3,50-4,50 zł/szt. W ofertach supermarketów kaki jest po 3,75-4,50 zł/szt.