Z naszych danych korzystają instytuty, ministerstwa, sieci handlowe dołacz i Ty!

Kup teraz abonament!

Czarne chmury nad eksportem jabłek

2021-12-17 08:34

Białoruś idzie drogą Rosji w wprowadza kontr-sankcje wymierzone w kraje Unii Europejskiej, w tym w Polskę. Dla naszej branży owocowo-warzywnej to duży problem, bowiem Białoruś była ważnym odbiorcą wielu polskich owoców i warzyw, na czele z jabłkami.

Co prawda w ostatnich latach, gdy Rosja uszczelniła swoje granice, eksport jabłek na Białoruś, będący w istocie częścią nielegalnego tranzytu do Rosji, znacząco spadł, nie mniej jednak nasz wschodni sąsiad wciąż kupował duże ilości polskich jabłek.

W 2020 roku było to ponad 120 tys. ton, a Białoruś była na pierwszym miejscu rankingu odbiorców polskich jabłek. Było to aż 18,5 procent naszego eksportu ogółem w tej kategorii Warto zauważyć, że w wymiarze wartościowym było to 15 procent, co pokazuje, iż jabłka sprzedawane na Białoruś nie osiągały najwyższych cen. Ale też nie był to towar najwyższej jakości, a „zdjęcie” takich jabłek ze stanów polskich magazynów pozwalało uzyskać lepsze ceny na rynku krajowym.

Oczywiście prawdą jest, że w roku bieżącym udział białoruski w naszym eksporcie jabłek spadł. Po trzech kwartałach było to 93 tys. ton, co stanowiło już tylko 14 procent eksportu ogółem, ale wciąż w ujęciu ilościowym był to nasz największy odbiorca (w ujęciu wartościowym Białoruś została jednak wyprzedzona przez Egipt). Nie mniej sformułowanie „tylko 14 procent” użyte w poprzednim zdaniu powinno być wzięte w cudzysłów. Brak Białorusi na liście odbiorców polskiego jabłka może bowiem oznaczać lukę rzędu ponad 100 tys. ton owoców, które gdzieś trzeba będzie sprzedać.

Piszemy „może oznaczać”, a nie „będzie oznaczać” ponieważ władze białoruskie mogą zarządzić blokadę importu z UE, ale nie blokadę popytu. Jabłko to owoc podstawowy w okresie od późnej jesieni do wiosny. Skąd Białoruś weźmie te owoce? Na pewno z Ukrainy, która na razie nie została objęta sankcjami. Już widać wzrost handlu między tymi krajami. Ale trzeba pamiętać, że Białoruś to nie Rosja – kraj graniczący z wieloma innymi państwami mogącymi dostarczać warzywa i owoce (w tym z poważnymi producentami jabłek, jak Mołdawia i Turcja). Białoruś graniczy tylko z Ukrainą, Rosją I UE. W dodatku nie ma dostępu do morza, więc i bezpośredni import z krajów zamorskich odpada.

Można więc zakładać, że jabłko polskie będzie trafiało na Białoruś w ilościach uzależnionych od sytuacji podażowej na tamtejszym rynku, tyle że pod obcą flagą. Ale doświadczenie rosyjskie pokazało, że taki handel jest o wiele mniej opłacalny i jego skala będzie mniejsza niż dotychczasowy eksport. A gdzie znaleźć alternatywę? Jest Egipt z ogromnym potencjałem, ale tam może trafić jabłko tylko lepsze jakościowo i innych odmian. Nie da się tam po prostu przekierować strumienia owoców, które dotąd jechały na wschód.

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem
PODOBNE