Czy ceny ziemniaków jeszcze wzrosną?
Wciąż czekamy na liczbowe dane odnoście prognozowanej wielkości zbiorów ziemniaków w Polsce, ale coraz pewniejszym jest, że będzie to sezon niskich zbiorów. Może nie będą one rekordowo niskie i przekroczą 6,5 mln ton, może nawet przebiją pułap 7 mln ton. Ale nawet wtedy może się okazać iż ziemniaków zimą, a zwłaszcza wiosną jest na rynku za mało, a ich ceny pną się w górę.
Co do przyszłego wzrostu cen ziemniaków, to mało kto w branży ma tu wątpliwości. Ceny ziemniaków pakowanych w worki są obecnie w dużym hurcie najczęściej na poziomie 0,73-1,13 zł/kg za odmiany żółte; 0,80-1,20 zł/kg za czerwone i 0,93-1,33 zł/kg za biała. Wykazują one pewne wahnięcia krótkookresowe, ale generalnie utrzymują jeden z najwyższych pułapów w ostatnim dziesięcioleciu (co najmniej).
Widać to na naszym wykresie. I, jak wspomniano wyżej, przekonanie, że będzie drożej, jest w tym segmencie rynku warzyw dość powszechne. Sprzyja temu wiele czynników na czele z niskimi plonami. Nie tylko w Polsce zresztą. Wiadomo już, że i u największych producentów z Europy północno-zachodniej ziemniaków będzie mniej, nawet mimo wzrostu areału upraw. Są to konsekwencje suchego lata. Wszędzie też drastycznie wzrosły koszty produkcji. DO tego mamy wciąż wysokie koszty transportu, a i złotówka wciąż pozostaje słabsza do euro. To oznacza, że import ziemniaków do Polski będzie niższy. Za to eksport może znów wzrosnąć, bo po polskie ziemniaki zgłoszą się importerzy z Ukrainy.
Popyt będzie zatem relatywnie wysoki w stosunku do ograniczonej podaży. To oznacza wyższe ceny. Ale o ile wyższe? Czy ta zwyżka pokryje ogromny wzrost kosztów produkcji i przechowywania w chłodniach? Ile ziemniaków trafi do takiego przechowywania, w czasach gdy nie wiadomo jakie będą nakłady na prąd, wiadomo tylko, że horrendalnie wysokie. Pytanie też, jak dynamiczny będzie ten trend zwyżkowy? Czy do zimy ceny pozostaną mniej więcej stabilne, a zwyżka nabierze tempa dopiero po Nowym Roku? Czy też będziemy obserwować drożejące ziemniaki jeszcze tej jesieni?
Ten ostatni scenariusz nie jest wcale taki nieprawdopodobny. Jego realizacja zależy w znacznej mierze od tego, czy rolnicy w większości zdecydują się na czekanie na rekordowo wysokie ceny, czy też obawiając się, iż koszty przechowywania zjedzą potencjalny przyrost cen, zdecydują się na szybkie wejście z towarem na rynek? W tym drugim przypadku może dojść do jesiennych zniżek cen, za to wiosną będzie jeszcze dynamiczniejszy ich wzrost, bo ci, którzy zaryzykują trzymanie towaru w chłodniach, będą chcieli ekstra premii za swoje ryzyko.