Holandia - popyt na marchew nie wzrośnie
Niektórzy handlowcy opisują holenderski rynek marchwi w chwili obecnej jako "trochę błądzący". Trochę marchwi się sprzedaje, ale przeważnie jest cicho. W ciągu ostatnich dwóch tygodni zmniejszył się zwłaszcza popyt z Europy Wschodniej.
Konsekwencje wojny na Ukrainie są obecnie zauważalne także na rynku marchwi. Krucha pewność siebie, która - jak twierdzą niektórzy wtajemniczeni - zaczęła się kilka tygodni temu od ostrożnego ożywienia na rynku, teraz została zduszona w zarodku. Częściowo spada popyt na marchew z Europy Wschodniej, ponieważ Polska czy Rumunia, na przykład, straciły sprzedaż na rzecz Ukrainy. Z drugiej strony, koszty przygotowania i transportu marchwi gwałtownie wzrastają. Z pewnością na obecnym rynku, gdzie klienci mogą w mniejszym lub większym stopniu wybierać dostawców, nie pomaga to holenderskiej sprzedaży w Europie.
Trudny rynek
Handel marchwią jest niewielki, a jeśli już, to jest trudny. Istotna część dokonywanych obecnie transakcji dotyczy partii o coraz gorszej jakości. Kilka firm myjących pakujących nadal posiada własne zapasy i milczy ze względu na rozczarowujący popyt. Część plantatorów, którzy mają dobrą marchew w chłodniach, nie czuje się powołana do prowadzenia działalności przy obecnych cenach dziennych. „Zawsze zdążysz to oddać" - to ich powiedzenie.
Notowania DCA dla marchwi B były w 10. o krok niższe niż tydzień wcześniej. Ceny wynoszą od 6 do 10 euro za 100 kg. Dolna granica notowania pozostaje stabilna, ale górna spadła o 2 euro. Zdecydowanie najwięcej handlu odbywa się przy cenie 8 euro za 100 kg. Tylko bardzo dobra marchew jest sprzedawana za nieco wyższą cenę. Notowania DCA dla marchwi C również spadły i w 10. tygodniu wynoiły 7 euro za kilogram. Najwyższa cena to 8 euro, a najniższa 6 euro za 100 kg.
Niemcy – duża podaż pasternaku
"Ilość taniego towaru w Niemczech jest zbyt duża" – o niemieckim rynku mówi tamtejszy dostawca warzyw.
Nieco ponad cztery tygodnie temu Kai Reinheimer, właściciel Gemüsehof Reinheimer w Ginsheim, rozpoczął zbiory i sprzedaż swojego pasternaku, który jest przechowywany w chłodni w temperaturze 1 stopnia. "W razie potrzeby są one świeżo myte, przetwarzane i odpowiednio sprzedawane. Sezon powinien trwać około dwóch miesięcy" - mówi Reinheimer. Mówi, że sprzedaje około 300 kg tygodniowo do sklepów spożywczych i bezpośrednio do klientów indywidualnych w promieniu maksymalnie 60 km.
"Popyt utrzymuje się na stosunkowo stabilnym poziomie, co wynika również z faktu, że mamy wielu stałych klientów. Jakość pasternaku jest bardzo dobra, między innymi dzięki łagodnej zimie. Lato nie było zbyt gorące, a także wystarczająco wilgotne, dlatego zarówno plony, jak i jakość są dobre", mówi Reinheimer. Reinheimer oferuje pasternak luzem w skrzynkach 3 kg i 5 kg.
Jego gospodarstwo posiada własny park samochodowy składający się z pięciu ciężarówek. Nie tylko czyste koszty operacyjne, takie jak olej napędowy czy energia elektryczna, ale także we wszystkich możliwych sektorach cenowych, odnotowano duże wzrosty. "Zarówno nasiona, jak i nawozy stały się droższe, zwłaszcza że koszty pracy będą nadal rosły. Na rynku panuje również duża konkurencja. W przypadku takiej firmy jak nasza, która oferuje ponad 80 upraw, potrzebni są również odpowiednio wykwalifikowani ludzie, którzy wiedzą, jak obchodzić się z poszczególnymi produktami lub jak obsługiwać maszyny" - podkreśla Reinheimer. Reinheimer sprzedaje towary bezpośrednio detalistom pod własną nazwą, a nie przez pośredników. "Specjalizujemy się w zaopatrywaniu klientów końcowych i sprzedawców detalicznych żywności. Przemysł nie jest jednym z naszych klientów".