I jeszcze raz o imporcie ziemniaków do Polski
I znów wypada napisać o imporcie ziemniaków do Polski. Mity z tym związane trzymają się bowiem bardzo mocno, a kwestę tę wielu używa do zmanipulowania opisu sytuacji i przyczyn obecnych kłopotów na polskim rynku ziemniaków. Ostatnio odniosło się do tego problemu również ministerstwo rolnictwa, ale ono nie ustrzegło się systemowych błędów w opisie sytuacji.
Choć z drugiej strony jest to o tyle zrozumiałe, że komunikat MRIRW odnosi się do medialnych enuncjacji o ogromnym imporcie ziemniaków do Polski w 2025 roku (do sierpnia) i jego destrukcyjnym wpływie na obecną sytuację cenową na rynku ziemniaków. To bzdura! Ale bardzo chętnie powielana przez media, przez wielu rolników i generalnie w wielu postach w social mediach. Masa ludzi wierzy, że duży import ziemniaków jadalnych doprowadził do obecnej zapaści cenowej w hurcie ziemniaczanym.
To pokazuje, jak łatwo dezinformować manipulując liczbami. Faktycznie, import ziemniaków jadalnych do Polski w roku 2025 jest wysoki. Wyższy niż w latach poprzednich. GUS na razie udostępnił dane do sierpnia. Wynika z nich, że zaimportowany wolumen (styczeń-sierpień 2025) to aż 152,3 tys. ton. Więcej niż w latach poprzednich. W stosunku do tego samego okresu w 2024 roku to +4 procent, ale już do roku 2023 to +35 procent.
Ale to nie cała prawda, a nawet nie półprawda. Zaś w analizie przyczyn obecnej tragicznej sytuacji na polskim rynku ziemniaków, to nawet nie jest ćwierć prawdy. Po pierwsze spójrzmy na te same dane, ale w kontekście eksportu. Również w oparciu o informacje GUS.

źródło: opracowanie własne na podstawie danych GUS
Jak widać, sytuacja w handlu zagranicznym ziemniakami, w bieżącym roku jest zupełnie inna niż w latach poprzednich. A to przez niepomierny wzrost eksportu ziemniaków z Polski. W konsekwencji saldo tego handlu uległo diametralnej zmianie. W 2025 jest to tylko -48 tys. ton na niekorzyść eksportu, w czasie gdy w 2024 było to aż -130 tys. ton, a w 2023 mieliśmy -97 tys. ton.
Ponadto tę wielkość salda handlu zagranicznego trzeba odnieść do skali produkcji ziemniaków w Polsce. W 2024 była ona bardzo niska, bo wyniosła 5,9 milionów ton. W roku 2025 jest prognozowana na większą, ale nie aż tak znacząco większą, bo 6,8 milionów ton (a przypomnijmy, że stosunkowo niedawno, bo w latach 2016-2017 produkcja ziemniaków w naszym kraju sięgała 9 milionów ton). A zatem to ujemne saldo oznaczające większy import niż eksport, te 48 tys. ton, to 0,08 procent średnich zbiorów ziemniaków w Polsce w ostatnich dwóch latach. Poniżej 1 promila!
A to jeszcze nie jest cała prawda o imporcie, eksporcie i ich wpływie na obecna sytuację. Pamiętajmy bowiem, że sezon handlowy nie pokrywa się z rokiem kalendarzowym. I dane przytoczone powyżej w zdecydowanej części dotyczą sytuacji w sezonie 2024/2025, a nie w obecnym.
Jak zaś pisaliśmy wyżej, sezon 2024/2025 charakteryzował się niskimi zbiorami ziemniaków (i to był już drugi słaby podażowo sezon z rzędu), więc zwiększony import nie może dziwić. Polskich ziemniaków najzwyczajniej w świecie brakowało. Było zebranych mniej, a więcej wyeksportowano. Braki widoczne były szczególnie na wiosnę. I to właśnie wówczas import był największy. A jeszcze nałożył się na to wówczas początek sezonu importu ziemniaków wczesnych. Np. w czerwcu br. import ziemniaków wyniósł 31,6 tys. ton, gdy rok wcześniej było to zaledwie 12,7 tys. ton, a dwa lata wcześniej 19,7 tys. ton.
Za to już sierpniu br. (a wiec zdecydowanie w nowym sezonie) import ziemniaków do Polski był na poziomie 3,0 tys. ton w porównaniu do 2,1 tys. ton rok wcześniej i 4,4 tys. ton dwa lata wcześniej. Jak widać różnica stopniała do zera i na początku sezonu 2025/2026 już nie ma mowy o zwiększonym imporcie ziemniaków do Polski.
Prawda jest prosta – import ziemniaków do naszego kraju nie wpłynął w sposób aż tak bardzo znaczący na ceny tych warzyw w krajowym hurcie. Wpływ importu nie był większy niż w innych sezonach. Zadziałały tu inne czynniki. Przede wszystkim wzrost zbiorów ziemniaków w Polsce rok do roku i to wzrost skorelowany z takim samym trendem w innych krajach Europy. W krajach NEPG, a więc u największych producentów ziemniaków w UE (Niemcy, Francja, Holandia i Belgia) mamy dokładnie to samo. Zbiory ziemniaków wzrosły tam rok do roku o 11 procent do 27,3 mln ton, a ceny się załamały.
Mechanizm był prosty. Trzy kolejne sezony dobrych cen zachęciły bardzo wielu rolników do zwiększenia areału uprawy ziemniaków. Równolegle nie upewnili się oni, że będą mieli zbyt i nie zatroszczyli się o miejsca do przechowywania. W rezultacie mieliśmy skumulowany wzrost podaży ziemniaków latem i jesienią. Większy niż wynikałoby z samego wzrostu produkcji.
A do tego przetwórstwo ziemniaków w UE (a już w Polsce szczególnie) znalazło się w ogromnym kryzysie. Powody to ogromny wzrost kosztów działalności (skutek szaleństwa polityki ekologicznej władz UE) i równie duży spadek konkurencyjności w stosunku do producentów spoza Unii. To tu leżą przyczyny załamania cen, a nie w wielkości importu. W krajach NEPE ceny ziemniaków zjechały do nawet 15 euro za tonę ziemniaków luzem! A przecież tam nie ma takiego problemu z importem.
Ceny Ziemniaków na Warszawskim Rolno-Spożywczym Rynku Hurtowym SA w Broniszach – 27 października 2025
Ziemniaki: cena minimalna wynosiła 0.50 zł/kg, a cena maksymalna 0.90 zł/kg, co czytaj dalej



