Sezon krajowych śliwek dopiero startuje, a już są problemy
Na polskim rynku hurtowym pojawiły się pierwsze parte śliwek rodzimej produkcji. Oczywiście to wciąż bardzo wczesny etap sezonu śliwkowego w Polsce, więc mamy bardzo ograniczoną ofertę odmian, zaś dostępne ilości tych są bardzo małe. Jednak, mimo że to dopiero początek sezonu, już jest presja na ceny krajowych śliwek.
A przecież w Polsce wczesna śliwka nie jest popularna w uprawie, bo jest to uprawa trudna. Plonowanie wczesnych odmian jest niskie, a owoce dojrzewają w bardzo różnym tempie, nawet te jednakowo eksponowane na słońce. Z drugiej strony wczesne wejście na rynek ze śliwką daje znaczny profit, bo konsumenci chętnie płacą więcej za sezonową nowość. A przynajmniej tak to wygląda w teorii.
A jaka jest praktyka? Na rynku pojawiły się pierwsze partie śliwek odmiany Herman. Ich ceny na lokalnych giełdach hurtowych w piątek były w przedziale 5,00-7,00 zł/kg. I to niezły poziom cen biorąc pod uwagę fakt, że rok temu sezon startował przy pułapie 4,00-5,00 zł/kg. Pamiętajmy jednak o tym, że po pierwsze mamy zupełnie inne poziomy kosztów produkcji, a po wtóre lipiec tego roku przyniósł pogodę kapryśną, a w ostatnich dniach wręcz zimną, jak na środek lata. Ceny wczesnych owoców nie mogą być więc niskie.
Ale w przypadku śliwek już widać na rynku dużą presję na spadek cen oferty krajowej. Źródłem tej presji jest duża podaż śliwki z importu. Widać to było doskonale w miniony weekend na podwarszawskich Broniszach, gdzie giełda była wręcz zalana śliwką z importu. Ceny tego towaru były w piątek na poziomie 5,00-9,00 zł/kg. W kolejnych dniach klienci bazarków i warzywniaków zobaczą w sprzedaży te śliwki (rzadko z zaznaczeniem, że to owoce importowane) na długo zanim będą mieli szansę kupić owoce rodzime.
Poniedziałkowy ranek przyniósł potwierdzenie tych obserwacji o presji na ceny krajowych śliwek. Dziś ceny Hermana na giełdzie w Kaliszu spadły o ponad połowę, do poziomu 2,50-3,00 zł/kg.
Import śliwek w 2021 r.
