Wiśni nie będzie?
Do rozpoczęcia sezonu handlowego wiśni zostało jeszcze trochę czasu. Ale z powodu niekorzystnych warunków pogodowych z jednej strony i globalnych uwarunkowań podażowo-popytowych z drugiej, wiśnie stały się bardzo gorącym tematem w dyskusjach sadowników.
Wiśni nie będzie – mówi wprost wielu polskich producentów. Czego nie należy oczywiście rozumieć dosłownie, że nie zostanie zebrany ani jeden owoc. Chodzi o to, ze według opinii wielu serowników z tej branży, tegoroczne zbiory wiśni w Polsce będą bardzo słabe. Przymrozki, które trwają, z bardzo małymi przerwami, od kwietnia, mocno spustoszyły sady wiśniowe.
Co więcej – straty poniosły uprawy tych owoców nie tylko w naszym kraju, ale też w innych krajach będących kluczowymi producentami. Jak choćby na Węgrzech czy kraje Europy Zachodniej. Nie lepiej jest za naszą wschodnią granicą. Z drugiej strony mamy już dobrze widoczny silny popyt na wiśnie, płynący przede wszystkim z Dalekiego Wschodu. Bardzo aktywnie dostawców szukają Chińczycy.
Można zatem prognozować sezon z wysokim popytem i znaczącą luką w podaży owoców. Taki jest pogląd przeważającej części producentów i oczekują oni w związku z tym wysokich cen wiśni. Czy te przewidywania się sprawdzą… Z doświadczenia wiemy, że nie zawsze słabsze zbiory są gwarantem lepszych cen, zwłaszcza na rynku tak specyficznym, na którym zdecydowana większość popyt płynie ze strony przetwórców. Na przykład rok temu zbiory były gorsze od tych sprzed dwóch lat, a ceny skupu wiśni do przetwórstwa, na starcie sezonu 2023, były niższe od tych z początku kampanii 2022. Dopiero później realia podażowe wymusiły korekty wzrostowe.
Polska: Wysokie straty w branży wiśniowej po uderzeniu mrozu
