Zaczęła się najważniejsza cześć sezonu owoców kaki
W październiku zaczyna się na poważniejszą skalę kampania importu owoców kaki (Sharon, persymona) z krajów półkuli południowej (w przypadku importu do Polski to przede wszystkim RPA i Peru). Ta letnia faza sezonu importu kaki charakteryzuje się bardzo ograniczonymi wolumenami i wysokimi cenami.
Bardziej intensywny import kaki zaczyna się w październiku, gdy tempa i skali nabierają zbiory persy mony w krajach basenu Morza Śródziemnego. Liderem dostaw jest tu niezmiennie Hiszpania. Prócz tego mamy import kaki z Portugalii i Grecji. Ale w tej fazie kampanii zawsze zdecydowanie dominuje kaki hiszpańskie.
Jeśli chodzi o ten kraj, to oczekuje się, iż zbiory kaki w tym roku będą nieco lepsze od katastrofalnych zeszłorocznych (zniszczonych przez powódź w październiku 2024). Ale nie tak dobre, jak przewidywały wcześniejsze prognozy. Ostatnio mówi się, że faktyczne zbiory będą o około jedną piątą gorsze od spodziewanych. Mówi się o wolumenie 340 tys. ton lub jeszcze niższym.
Lepsza będzie natomiast jakość owoców, w tym dostępne kalibry. Rejonem Hiszpanii, w którym skoncentrowane są uprawy owoców kaki, jest Walencja. Ale także i Murcja. W Murcji zbiory już ruszyły. Tu jakość owoców persymony oceniana jest jako dobra i bardzo dobra. Pewne kłopoty są związane z tym, że jest więcej owoców drobniejszych.
Kaki z Hiszpanii zazwyczaj dominuje w polskich marketach, ale w tym sezonie, tak jak w poprzednim Portugalia i Grecja będą tu ważnymi konkurentami, a to ze względu na wspomniane wyżej problemy z plonami tych owoców na Półwyspie Iberyjskim.
A jak kształtują się ceny kaki w listopadzie br.? Na razie ich dostępność w polskim handlu detalicznym jest bardzo mała, a nieliczne przypadki, gdy się pojawiają, przynoszą ceny na poziomie 3,50 zł/szt. do 5,00 zł/szt., a więc powyżej pułapu z początku listopada zeszłego roku. I znacząco powyżej cen z wcześniejszych lat. W ofertach promocyjnych jest to 2,00-3,00 zł/szt. Podaż tych owoców będzie teraz szybko rosła, ale nawet mimo to, ich ceny nie będą należały tej jesieni do najniższych.

źródło: opracowanie własne na podstawie danych GUS
Na koniec spójrzmy, jak się kształtował import tych owoców do Polski w dwóch poprzednich sezonach (dla ostatniego: 2024/2025 wciąż czekamy na dane z września). Jak widać, ostatnia kampania miała wyraźne problemy podażowe na swoim starcie – w październiku i listopadzie. I było to wyraźnie konsekwencją katastrofalnej powodzi w Hiszpanii. Potem jednak rynek się pozbierał i wolumeny wzrosły, nawet nieco powyżej tych z roku wcześniejszego (grudzień-luty). W okresie od października 2024 do lutego 2025 największym dostawcą była Hiszpania z wolumenem 9,8 tys. ton, co stanowiło aż 90 procent polskiego importu ogółem dla tej kategorii.



