Jak się obudzisz, już wiesz — świeże ceny owoców i warzyw na dziś, u nas.

Kup teraz abonament!

Czy jabłka staną się problemem narodowym?

Wysoka produkcja zmusza Polskę do szukania nowych dróg zbytu. W ubiegłym roku polskie jabłka trafiały nie tylko na rynki wschodnie, ale i na Skandynawię, na Bliski Wschód i do krajów Afryki Zachodniej. Był jednak na nie popyt, bo jabłek w Europie Zachodniej było niewiele, a w Hiszpanii mróz i ulewy zniszczyły uprawy cytrusów oraz truskawek. Europa nie miała wyjścia i musiała kupować jabłka od nas.
Ten rok jest inny. W Europie jabłek jest wystarczająco dużo, a Południowa Europa i Afryka Północna dosłownie zalane są cytrusami. Wysokie zbiory mandarynek i pomarańczy wpływają przy tym na ich ceny, które w tym roku są naprawdę bardzo niskie. Przykładem są choćby marokańskie mandarynki, za które tamtejsi producenci otrzymują w tym sezonie zaledwie 0,02 – 0,04 euro/kg, a polscy importerzy z uwzględnieniem pośredników ściągają je już po niecałe 2,00 zł za kilogram.
To wszystko sprawia, że polskie jabłka w tym roku idą w odstawkę i handel nimi staje się wyjątkowo trudny. Czas przy tym nieubłagania płynie, a zapasy owoców nie znikają.
 

Mamy nadprodukcję jabłek?

Wygląda na to, że zaczynamy mieć nadprodukcję jabłek, a sezonami gdy tak wysokie zbiory mają racje bytu są tylko te, w których w Europie panują różnego rodzaju kataklizmy niszczące uprawy naszych konkurentów. Tylko gdy we Włoszech, Francji czy Holandii nie ma jabłek, a nad Hiszpanią przechodzą mrozy uszkadzające uprawy cytrusów i truskawek, możemy liczyć na zwiększony popyt na jabłka i na dobre ceny.
W tym roku zapowiada się wyjątkowo ciężki sezon. Obecnie Europa szaleje za południowoeuropejskimi cytrusami, a już niedługo na rynek zaczną trafiać hiszpańskie truskawki, których tegoroczne zbiory także zapowiadają się bardzo korzystnie – twierdzą hiszpańscy producenci.
 

Promować jabłka w Polsce?

Wciąż niedocenionym rynkiem zbytu jabłek pozostaje nasz własny „ogródek”. Spożycie jabłek w Polsce pozostaje na jednym z najniższych w Europie – 14 kg na osobę rocznie, co daje łącznie około 550 tys. ton, a w przeliczeniu na dzienne spożycie zaledwie 40 gram.
Warto może powalczyć o ten rynek zbytu i zmienić nastawienie do polskiego klienta? Na razie wygląda to tak – „wychuchane, wydmuchane, śliczne jabłuszka w kancik” jadą na eksport, a to co zostaje i już na eksport się nie nadaje, upycha się na krajowym rynku. Są to zazwyczaj owoce z gorszych warunków przechowalniczych, z „grzybkiem”, często miękkie, przejrzałe, słabo wybarwione, ogólnie tzw. II klasy. Takie nastawienie widać wyraźnie w grupach producenckich, które kupują drogo jabłka wyższej jakości na eksport, a tanio jabłka słabsze jakościowo na sieci Czytaj więcej.

Z takim podejściem do polskiego klienta nie ma większych szans na zwiększenie popytu na jabłka na krajowym rynku, a mogłaby to być ciekawa alternatywa dla słabnącego handlu zagranicznego. Zwiększenie spożycia jabłek w Polsce choćby do 20 kg rocznie (770 tys. ton), co dziennie wciąż daje niewiele, bo 50 gram, dałoby polskim producentom odrobinę stabilizacji i mniejsze uzależnienie od rynków europejskich.
Trzeba jednak zmienić podejście i pokazać polskiemu klientowi, że jabłka mogą być piękne, dorodne, wybarwione i jędrne. Należy też skończyć z głupią, antyjabłkową propagandą w mediach, gdzie można dowiedzieć się, że jabłka tuczą, są szkodliwe i pełne chemii.

Związek Sadowników RP aktywnie zaangażował się w promocję polskich jabłek w Rosji i na Ukrainie Czytaj więcej, a ja się pytam, gdzie reklamy jabłek w Polsce? Gdzie spoty mówiące o walorach zdrowotnych tego gatunku, o jego możliwościach kulinarnych?

Warto by ZSRP pokusił się o kampanię reklamową także w naszym kraju, zwłaszcza, że polscy producenci płacą na Fundusz Promocji Owoców i Warzyw 0,1 proc. od wartości sprzedanych jabłek i chcieliby zobaczyć w polskich mediach, że te pieniądze nie idą na marne.

 


 

Zobacz więcej: Jabłka

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem
PODOBNE