Jak się obudzisz, już wiesz — świeże ceny owoców i warzyw na dziś, u nas.

Kup teraz abonament!

Czy trzy złote za jabłko jest realne?

2017-12-08 15:03

Sezon handlu jabłkami deserowymi nabiera rozpędu. Ze względu na ograniczoną produkcję i bardzo zróżnicowaną jakość owoców, jego zakończenie to jedna wielka niewiadoma. Ukształtowanie cen w dalszej części sezonu będzie jednak tak naprawdę (w głównej mierze) zależeć od samych sadowników i od ich ruchów na rynku. Trzeba zatem z wielkim realizmem podejść do sprzedaży i mieć pewność jakim asortymentem się dysponuje.

Sadownicy czasami zapominają, że jabłko – dla nich owoc ciężkiej pracy, dla konsumentów jest po prostu towarem i tak jak w przypadku innych produktów, przede wszystkim liczy się jego jakość. I tak jak sadownicy sami wybierają dobre produkty tak i w przypadku jabłek produkt musi być dobry. Za przetrzymany „szrot” nikt nie zapłaci, warto więc wziąć zimny prysznic i skalkulować szansę sprzedaży na chłodno.

Jabłka w tym roku przechowują się dość słabo. Sezon nie był korzystny i uwodnienie owoców przełożyło się na ich zdolność przechowalniczą. Na pierwszych jabłkach obserwowane są objawy chorób grzybowych, duży problem notuje się także z gorzką plamistością podskórną. Po za tym problem z wyborem właściwego terminu zbioru przekłada się na ich jędrność.

Jabłka, które już teraz mają problemy, powinny być jak najszybciej sprzedawane. Ich jakość już się nie poprawi, a czekanie do stycznia czy lutego na wyższe ceny to chyba najgorszy w możliwych scenariuszy. Nie dość, że producent za jabłka bardzo słabej jakości nie dostanie więcej, to jeszcze przy większej liczbie tak myślących sadowników popsuje to ogólny rynek jabłkowy. Do handlu trafi bowiem ogrom słabszych jakościowo owoców, co zmusi kupujących do obniżenia cen. Finał takiego „chomikowania” będzie taki, że stracą na tym wszyscy, także ci którzy mają bardzo dobry towar i przechowują go w nowoczesnych warunkach przechowalniczych, często inwestując w związki typu 1-MCP.

Czy zatem dobra cena jabłek jest w ogóle możliwa? Tak, jest możliwa, ale zależy ona od kilku, bardzo istotnych czynników.

Pierwszym i najważniejszym jest odmiana. Po wprowadzeniu embargo bardzo dużo mówiło się o inwestowaniu w nasadzenia odmian, na które jest popyt na Zachodzie Europy, czy też w innych regionach świata – w Afryce czy w Azji. Część sadowników właśnie tak zrobiła i wymieniła nasadzenia jabłoni w swoich sadach, byli jednak i tacy którzy twierdzili, że to nie ma sensu i to tylko strata pieniędzy.

Mieliśmy okazję rozmawiać wówczas z producentami jabłek, którzy byli przeciwni jakimkolwiek zmianom. Mówili, że takie inwestycje nie mają sensu, bo te „nowości” (rozmowa dotyczyła Red Deliciousa i nowych, paskowanych sportów Gali) nie są tak plenne jak Idared i po co jego karczować na ich rzecz, skoro na kwaterze o tej samej powierzchni finalnie zarabia się tyle samo niezależnie od tego czy jest to Idared czy Red Delicious, a nie trzeba ponosić kolejnych, gigantycznych kosztów wymiany nasadzeń.

Podchodząc do kwestii uprawy w ten sposób może i jest to metoda, jednak w takim razie sadownicy nie mogą mieć pretensji, że ceny jednostkowe (kg) popularnych czerwoniaków czy właśnie Idareda są nieporównywalnie niższe niż poszukiwanych dziś odmian i zdarza się, że przy takim ich ogromie często są problemy ze zbytem.

*   *   *   *   *

Drugim ważnym czynnikiem, który decyduje o cenie jabłek to ich jakość, a ta bezpośrednio zależy od warunków w jakich są przechowywane. Sadownicy muszą zrozumieć, że jabłka z chłodni zwykłej czy co gorsze z przechowalni nie wytrzymają w dobrej kondycji tak długo co jabłka z warunków kontrolowanej atmosfery. W chłodni zwykłej szybko postępuje degradacja jędrności miąższu i tak naprawdę oprócz Idareda, wszystkie inne odmiany z tych warunków powinny być wyprzedane już w styczniu. Jeśli sadownicy chcą przechowywać owoce dłużej i chcą liczyć na dobre ceny muszą zainwestować w kontrolę, która obecnie staje się już niezbędnym minimum przechowalniczym. Niestety wśród dużej części sadowników wciąż pokutuje przekonanie, że jabłka można przechowywać w nieskończoność i czekać aż cena będzie satysfakcjonująca. Tak jednak nie jest – owoc to organizm żywy i jego fizjologii nie da się zahamować, można ją co najwyżej spowolnić, a zbyt długie przetrzymywanie owoców to chyba najgorsza z możliwych decyzji.  

A jak to wygląda w tym sezonie? Pomimo, jak na razie nieciekawych prognoz na nadchodzące tygodnie, czy nawet miesiące, tegoroczna kampania jabłkowa może przynieść bardzo interesujący finał. Jeśli sadownicy podejdą do sprzedaży jabłek racjonalnie, ceny za owoce dobre jakościowo mogą być naprawdę wysokie.

Oczywiście zaraz odezwą się głosy, że wszyscy do znudzenia powtarzają to samo i nic z tego nie wynika. Czy zatem ktoś wie dlaczego? Skoro nie są to żadne „prawdy objawione” i każdy zdaje sobie z tego sprawę, dlaczego na rynku wciąż jest tak słabo? Dlaczego sadownicy nie sprzedają jabłek w najodpowiedniejszym momencie, kiedy jabłka są w dobrej kondycji, tylko wypychają towar dopiero gdy ten już dłużej nie jest w stanie leżakować? Przecież wówczas nie są to już pełnowartościowe jabłka deserowe, a pozbawiony jędrności, miękki przemysł, który psuje rynek. Warto się nad tym zastanowić aby w przyszłości móc dobrze zarabiać na jabłkach.

I to nie jest tak, że tegoroczny sezon jest taki wyjątkowy, bo rok temu było naprawdę tragicznie. Było, owszem, ale czy dla wszystkich? Przytoczmy wcześniejszych przykład Idareda i Red Deliciousa i cofnijmy się do sezonu 2016/2017. Jak wyglądała sytuacja cenowa w grudniu2016 roku dla tych dwóch odmian? Ceny tego pierwszego faktycznie były skandalicznie niskie - na poziomie zaledwie 70 groszy za kilogram. Tego drugiego zaś eksporterzy skupowali po 1,80 zł za kilogram czyli o prawie 160 proc. drożej. I teraz nasuwa się pytanie. Czy zgodnie z tym co kilka lat temu mówili sadownicy, Idared jest aż tak plenny, że jego zbiory są aż o 160 proc. wyższe od dobrze utrzymanego i pielęgnowanego Red Deliciousa?

Podsumowując i odpowiadając na tytułowe pytanie, tak 3 złote za kilogram jabłek jest możliwe. Jeśli w najbliższym czasie sadownicy pozbędą się jabłek z chłodni zwykłych, zaczną regularną sprzedaż owoców z KA, na przełomie zimy i wiosny nie będzie kumulacji „szrotu” na rynku, to na wiosnę „jabłka powinny zapłacić”. Wszystko jednak zależy od jakości i od posiadanych odmian. Ba, odmiany takie jak Red Delicious czy pasiaste odmiany Gali płacą już teraz. Owoce tych odmian można bowiem już dziś sprzedać w cenie 2,30 czy nawet 2,50 zł za kilogram.

 

 

Zobacz więcej: Jabłka

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem