Jak się obudzisz, już wiesz — świeże ceny owoców i warzyw na dziś, u nas.

Kup teraz abonament!

Koniec sezonu jabłkowego

Koniec skupu jabłek z zeszłorocznego sezonu

Sezon jabłkowy się kończy. Podaż owoców na rynku maleje, ale i popyt na nie jest coraz mniejszy. Dla rosyjskich odbiorców obecne ceny polskich jabłek stały się zdecydowanie za wysokie i ci wycofują się z handlu nimi. Coraz większe problemy eksportów ze zbytem towaru, ale i z jego zakupem powodują ich wycofanie z handlu. Duże znaczenie dla końcówki sezonu ma także fakt, że dosłownie za kilka dni wzrośnie cło na ten produkt.

Wielu sadowników pozbyło się jabłek, ale są i tacy, którzy sprzedają je teraz. Jak się okazuje najlepszym momentem na handel były dwa ostatnie tygodnie, kiedy to na rynku było „parcie” na jabłko, a cena oscylowała w granicach 2,00 – 2,50 zł/kg. Bieżący tydzień nie jest już tak korzystny dla producentów. Eksporterzy twierdzą, że powinni pozbyć się jabłek, bo ceny na jaką liczą, czyli trzy złote za kilogram nie będzie. Gdy w życie wejdzie wyższe cło może się wręcz okazać, że jabłka stanieją lub firmy całkowicie wycofają się z handlu nimi. Cena 2,00 – 2,20 zł/kg Idareda w kończącym się sezonie i tak jest bardzo dobra.

 

To był sezon dla ludzi o mocnych nerwach

Sezon nie zapowiadał się nadzwyczajnie. Zbiory jabłek na poziomie 2,50 mln ton to nic niezwykłego. Pierwsze ceny zakupu jabłek eksportowych też były całkiem przeciętne. Przypomnijmy, że pierwsze jabłka odmian czerwonych w październiku i listopadzie skupowane były w cenie 0,70 – 0,80 zł/kg. Nikt nie przypuszczał, że końcówka sezonu będzie tak emocjonująca.

Do grudnia w eksporcie panowała stagnacja. Pierwsze symptomy wzmożonego zainteresowania polskimi jabłkami odnotowano dopiero na początku stycznia. Styczniowy wzrost popytu nie przełożył się jednak na ceny, które wciąż oscylowały w granicach złotówki. Sadownicy mieli wrażenie, że będzie to zwykły, „słaby” sezon.

Sytuacja zmieniła się diametralnie pod koniec stycznia, kiedy to do Polski spłynęła fala zamówień na Idareda. Od stycznia do lutego cena zakupu dla tej odmiany wzrosła o 40 groszy na kilogramie. Co ciekawe do stycznia Idared skupowany był w cenach niższych w porównaniu do pozostałych odmian czerwonych. Od tamtego momentu ceny zakupu jabłek zaczęły przewyższać ceny popularnych „czerwoniaków”.

Dobra passa na handel jabłkami trwała do końca marca. Sadownicy jednak, zamiast w tym czasie sprzedawać, wraz ze wzrostem cen mieli coraz mniejszą ochotę na pozbywanie się owoców. Jabłka sprzedali tylko właściciele przechowalni oraz chłodni zwykłych. Posiadacze komór KA nie zamierzali oddawać owoców licząc dość naiwnie, że cena będzie tak rosła w nieskończoność, a przynajmniej szybko osiągnie upragnione dwa złote za kilogram.

Pod koniec marca sytuacja się zmieniła. Popyt na jabłka spadł a tym samym i ceny. Dosłownie w ciągu tygodnia cena Idareda spadła o 30 – 40 groszy na kilogramie. Część sadowników, którzy nie sprzedali jabłek licząc na wyższe ceny w panice zaczęli otwierać komory. Sądzili, że to już koniec dobrej passy na jabłka. Ci o mocniejszych nerwach nie mieli zamiaru otwierać komór i wciąż czekali. Niektórzy ponownie gazowali komory.

W kwietniu cena powoli zaczęła odbijać się od dna, jednak wciąż nie była taka jak w lutym. To dało do myślenia kolejnym sadownikom. Zaczęli powoli pozbywać się zapasów. Nastroje wokół handlu nie były za dobre. Przewidywano, że ceny już nie wzrosną, a popyt na jabłko będzie tylko słabł. Jedynie ci o mocniejszych nerwach znów postanowili poczekać.

Do końca kwietnia jabłka, w szczególności odmiany Idared były sukcesywnie skupowane, a ich ceny delikatnie pięły się w górę. Nie było jednak boom-u na jabłko tak jak miało to miejsce w lutym. Wielu sadowników widząc powolny wzrost cen doszło do wniosku, że gdy osiągną one lutowy pułap sprzedadzą zapasy. Czekali głównie na powrót lutowej ceny Idareda - na półtora złotego za kilogram. Pod koniec kwietnia ceny już prawie dochodziły do tej wartości. Za ładnego Idareda można było wówczas wziąć od 1,40 do 1,45 zł/kg. Kolejni zdecydowali się na sprzedaż.

Początek maja przyniósł następne osłabienie popytu na jabłka. Był to specyficzny tydzień poszatkowany dniami wolnymi od pracy, co bezpośrednio wpłynęło na zainteresowanie firm eksportowych jabłkami. Niektóre firmy w tamtym tygodniu w ogóle nie pracowały. Generalnie jednak, w eksporcie odczuwano rozleniwiony okres handlu jabłkami i słabszy popyt na nie. Co gorsze, przywidywano, że po tamtym tygodniu ceny jabłek znów spadną. Znów część sadowników nie wytrzymała napięcia i zaczęła sprzedawać owoce. Perspektywa niższych cen trochę ich przerażała.

W kolejnym tygodniu cena jednak zamiast spaść znów zaczęła rosnąć. W trzeciej dekadzie maja osiągnęła pułap 1,50 zł/kg za odmianę Idared i wtedy większość sadowników postanowiła sprzedać jabłka. Myśleli, że to już koniec podwyżek i sezon powoli się kończy, szczególnie, iż wielu specjalistów związanych z branżą sadowniczą twierdziło, że jak na ten sezon to i tak wysoka cena.

W komorach jabłka zostały nielicznym. Cierpliwie czekali na rozwój sytuacji. Doszli do wniosku, że nie mają już nic do stracenia. Zaryzykowali.

Na początku czerwca cena Idareda osiągnęła wartość 1,70 zł/kg. To jednak dla tych wytrwalszych było mało. Czekali dalej. Kilka dni później cena dobiła do dwóch złotych. Ci, którzy sprzedali jabłka tydzień – dwa tygodnie temu dosłownie „pluli sobie w brodę”, że nie poczekali. Ci cierpliwi zaczęli zacierać ręce.

W połowie czerwca ceny jabłek odmiany Idared osiągnęły 2,20 zł/kg. Sadownicy zaczęli sprzedawać jabłka - wygrali cierpliwie czekając do końca.

Wykres. Ceny jabłek odmiany ‘Idared’ w sezonie 2011/2012 (dane własne)

Tegoroczny sezon jabłkowy pod względem cen był wyjątkowy. Nie dość, że ceny przy zbiorach na poziomie 2,5 mln ton były bardzo wysokie, to jeszcze ich wahania i zróżnicowany popyt na jabłka stanowiły swego rodzaju precedens. Do tej pory ceny jabłek po osiągnięciu pewnego maksymalnego pułapu tylko spadały (patrz ARTYKUŁ), w tym sezonie cena dwukrotnie odbijała się od dna. Może to świadczyć o zmianach jakie następują na europejskim rynku. Polska zaczyna być postrzegana jako producent owoców o dużej wartości handlowej, których podaż może być bardzo rozciągnięta w czasie. Dla zwykłego sadownika handel jabłkami wciąż jednak pozostaje „rosyjską ruletką”.

Jeśli masz pytania, napisz do autora: katarzyna|fresh-market.pl| |katarzyna|fresh-market.pl

Zobacz więcej: Jabłka

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem