Czy przymrozki spowodowały znaczące straty w produkcji owoców i warzyw?
Za nami pierwsza fala wiosennych przymrozków. W Polsce miała ona miejsce na dość wczesnym etapie wegetacji, więc straty w produkcji owoców i warzyw nie wydają się być duże. Przynajmniej te bezpośrednie, ale eksperci zwracają uwagę że rośliny i drzewa mogły je odczuć i stać się bardziej podatne w przyszłości i na choroby, i na kolejne fale niskich temperatur.
A przecież możliwość wystąpienia kolejnych przymrozków jest nadal wysoka. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak ciepło zrobił się na Święta Wielkanocne. Taka pogoda zdynamizowała wegetację. I ewentualne nadejście kolejnych fal przymrozków będzie już miało miejsce w okresie, gdy na drzewach będziemy mieli kwiaty, a rośliny w gruncie (jak np. ziemniaki) również będą bardziej narażone na uszkodzenia.
Jednak na dziś sytuacja jest taka, że polskie uprawy sektora owocowo-warzywnego ucierpiały niewiele, a zwłaszcza na tle niektórych innych krajów. Chodzi zwłaszcza o Turcję, gdzie zniszczenia przymrozkowi przybrały skalę katastrofalną… Tamtejsze organizacje branżowe raportują, w zależności od regionu i rodzaju upraw, straty rzędu 50-90 procent. Zapowiada się ogromny ubytek w plonach tureckich czereśni i wiśni, co jest istotną informację dla polskich producentów.
Przypomnijmy, że na przełomie marca i kwietnia przymrozki miały miejsce na Bałkanach i ucierpiały tam zwłaszcza uprawy owoców w Serbii. W połowie bieżącego miesiąca znów temperatury tam spadły – na przykład w Rumunii. W Serbii producenci owoców raportowali straty, szczególnie w sadach morelowych (nawet powyżej 90 procent. Maliny, na razie, ucierpiały mało, ale pewne straty wystąpiły. A pamiętajmy, ze w Serbii, w ostatnich latach, mieliśmy generalnie spadkowy trend w produkcji tych owoców.
Na Bałkanach i w Turcji ucierpiały też sady jabłoniowe, choć straty w przypadku tych owoców nie były aż tak duże. W Polsce jabłonie, jak się wydaje, nieźle zniosły pierwszą falę przymrozków, choć eksperci zwracają uwagę że ich podatność na choroby (w tym na parcha) na pewno będzie większa.
Opis sytuacji można zamknąć informacjami z południa Europy, zwłaszcza z Hiszpanii, skąd branża owocowa raportuje opóźnienie sezonu wegetacyjnego i spadek produkcji owoców pestkowych. Również z powodu pogody, choć tam nie mroziło. Ale skutki zniszczeń spowodowanych przez ulewy i powodzie w marcu są długotrwałe.
Wygląda zatem na to, że ogólna podaż wielu gatunków owoców będzie w nadchodzącym sezonie mniejsza na rynkach krajów europejskich. Natomiast w Polsce, póki co, nie ma znaczących strat. Jeśli nasz kraj w tym roku uniknie znacznych sadków temperatur w końcówce kwietnia i w maju, to może się tak zdarzyć że polskie owoce będą chętniej kupowane przez importerów. Zwłaszcza czereśnie i wiśnie mogą zyskać.



