Jabłka przemysłowe – niestety, dokładna powtórka ze znanego scenariusza
Ostatni tydzień września upływa pod znakiem spadu cen jabłek przemysłowych. I jest to powtórka z tak dobrze znanego i tylekroć odgrywanego scenariusza, który najwyraźniej zakłady przetwórcze opanowały do perfekcji. I trzeba to powiedzieć – niestety sporo sadowników znów spanikowało i z determinacją dostarczało surowiec do skupów, byle zdążyć przed kolejną obniżką.
Dostarczali, jakby odmawiając wiary w oceny, że i ta obniżka, jak poprzednie w tym sezonie, z konieczności będzie dosyć krótkotrwała. Tym będzie zresztą krótsza, im mniej sadowników zdecyduje się zagrać według tego scenariusza przetwórni. Poprzednia, do momentu gdy ceny znów ruszyły w górę, trwała 3 tygodnie. Jak będzie teraz?
Warto zauważyć kilka faktów. Po pierwsze w dużej części kraju zbiory jabłek już się skończyły i nawet nic nie leży pod drzewami. Owoców jest mało lub nawet bardzo mało. Na razie sektor przetwórczy notuje pewne zwiększenie dostaw, ale ile w tym manipulowania odbiorem na rampach, a ile faktycznie to większy strumień surowca? W każdym razie zaraz strumień ten zacznie wysychać, bo nie będzie dopływu jabłek wprost z sadu.
Inna sprawa, że jest jeden aspekt sprzyjający przetwórniom – to stawki za jabłko deserowe. W każdym razie różnica między cenami skupu przemysłu odmianowego i cenami drobnych jabłek deserowych jest wciąż relatywnie małą. Na tyle, że część sadowników może być skłonna wysypać takie jabłko na rampę. Ale ile będzie takich dostaw w warunkach luki podażowej na rynku świeżym, gdy ceny jabłek deserowych ruszą w górę wraz z nabierającym skali eksportem?
Ceny skupu zwykłego przemysłu spady do chwili obecnej o 11 procent, a suchego przemysłu o 14 procent. Warto jednak zauważyć, że ta obniżka, przynajmniej na teraz, jest mniejsza niż poprzednia. Różnica może nie jest duża, ale jest. Średnia cena zwykłego przemysłu jest o 3 grosze wyższa niż w trzeciej dekadzie sierpnia, a suchego przemysłu jest wyższa o 4 grosze niż wtedy.