Mandarynki – mniejsza podaż, gorsza jakość
Sezon mandarynek na południu Europy, przede wszystkim w Hiszpanii, wszedł w swoją końcową fazę. Podaż tych owoców szybko maleje, a równolegle pojawia się coraz więcej problemów z jakością. Zwłaszcza jeśli chodzi o odmianę Fortuna. Odmiana Clementale wygląda ładniej, ale nie wszyscy konsumenci ją lubią, bo się trudno obiera.
Teoretycznie zatem należałoby oczekiwać w takich warunkach wzrostu cen mandarynek. Wszak coraz trudniej je kupić. Może nie aż takiego wzrostu jak rok temu, gdy europejscy konsumenci skonfrontowani po raz pierwszy niewiadomą, jaką byłą pandemia COVID-19, kupowali dużo cytrusów, czym windowali ich ceny.
Na polskim rynku hurtowym w marcu 2020 roku za mandarynki płacono 6,25 zł/kg (do maja cena ta wzrosła do 7,50 zł/kg). Teraz jest jednak inaczej. mandarynki nie drożeją. Ich ceny w polskim handlu hurtowym na większą skalę pozostają w przedziale 4,00-6,50 zł/kg za owoce mniejszych i średnich kalibrów, w zależności od jakości. To średnio 5,25 zł/kg, czyli o 16,0 procent taniej rok do roku.
Prędzej czy później mandarynki zdrożeją, bo spadek podaży będzie na tyle znaczący, że wymusi zmianę cen. Ale na razie na przeszkodzie stoi ograniczony popyt na te owoce, a przy tym jest ich, mimo generalnego spadku podaży, relatywnie więcej niż w zeszłym roku.
Mandarynki będą drożeć
Mniej mandarynek
