Kapusta pekińska zdrożała, ale tylko chwilowo
Ostatni miesiąc roku rzadko bywa okresem dobrej koniunktury na polskim rynku kapusty pekińskiej. Zazwyczaj w tym czasie podaż „pekinki”, w dużej części takiej o gorszej jakości, pozostaje duża, zaś popyt jest ograniczony. Nawet w sezonie 2021/2022, gdy ceny już od października były rekordowo wysokie, to właśnie w grudniu rynek kapusty pekińskiej odnotował korektę zniżkową cen w dużym hurcie.
Na naszym wykresie widać, że sezon bieżący we październiku charakteryzował się dużym podobieństwem cen „pekiny” do tych sprzed dwóch lat. Niestety w listopadzie br. trend zwyżkowy się załamał i ceny kapusty pekińskiej w dużym hurcie weszły w kres częstych wahań (podobnie zresztą jak w małym hurcie, ale na lokalnych giełdach pułap cenowy, jak zazwyczaj, pozostawał zauważalnie wyższy).
Po tej serii mniejszych lub większych wahnięć przyszedł wyraźny impuls zwyżkowy, który pchnął cenę średnią (dla cen sprzedażowych kapusty pekińskiej „na gotowo”, oferowanej w dużym hurcie) na poziom wyższy nawet niż notowanie z analogicznego okresu dwa lata temu. Znów się zrobiło rekordowo, a zawdzięczaliśmy to szybkiemu przyjściu zimy. Minusowe temperatury i opady śniegu mocno wpłynęły na sytuację na niemal całym rynku warzyw.
Niestety, po szybkiej i dużej zwyżce (+29 procent), przyszedł spadek cen na poziom nawet niższy niż przed podwyżką (-24 procent). Ceny sprzedażowe kapusty pekińskiej w dużym hurcie znalazły się w przedziale 1,80-2,60 zł/kg. Wydaje się, ze to wynik wzrostu bieżącej podaży z jednej strony – część producentów zaktywizowało sprzedaż widząc lepsze ceny. Z drugiej strony popyt na droższą kapustę szybko znów zmalał do typowego grudniowego poziomu.
Oczywiście, obecne ceny wciąż są wyższe od zeszłorocznych. De facto są wyższe od tych z dziewięciu na dziesięć poprzednich sezonów, ale fakt, że rynek „pekinki” nie zdołał utrzymać wyższych cen, może budzić niepokój wśród producentów, którzy zastanawiają się z pewnością, kiedy ten wzrostowy trend przyjdzie. Wiadomo, że ten trend pojawi się prędzej czy później. Tak jest zawsze, ale to „kiedy” jest tu czynnikiem kluczowym.
Na razie widać że bieżący popyt jest za słaby na wzrost cen „pekinki”. Chyba że zima dałaby się jeszcze mocniej we znaki, ale synoptycy zapowiadają raczej ocieplenie. Dwa lata temu wzrost cen pojawił się tuz przed Bożym Narodzeniem, ale w bieżącym sezonie na tak szybki start tej fazy kampanii się nie zanosi. Bardziej prawdopodobny jest okres od drugiej dekady stycznia lub nawet początku lutego. Co nie znaczy, że w okresie do Świąt żadnej poprawy cen „pekinki” nie będzie. Kapusta ta może zdrożeć, tyle że znów będzie to kolejne wahnięcie, a nie początek stałej tendencji.