W tym roku są szanse na dobre ceny jabłek
W nadchodzącym sezonie szanse na dobre ceny polskich jabłek są niemałe. Jest pod tym względem zupełnie inaczej niż na początku sezonu 2022/2023, gdy było wiadomo, że jabłek (w całej Europie) jest dużo i ceny muszą być niskie. Ale i wówczas to, jak mocno te ceny dołowały, było zaskoczeniem. Nawet dla wielu pesymistów.
Warto więc pamiętać, że fakt, iż w tym roku jabłek jest dużo mniej i szanse na lepsze ceny są wysokie, nie oznacza, że ceny te na pewno będą na dobrym, satysfakcjonującym polskiego producenta poziomie. Jak będzie faktycznie, to zależy od wielu czynników. W tym od podejścia do tematu samych sadowników.
A z tym w Polsce nie jest najlepiej. Na razie mamy dopiero początek zbiorów i handel hurtowy jabłkiem deserowym na większą skalę ma charakter raczej wirtualny niż rzeczywisty. Dopiero za kilka tygodni bieżąca podaż jabłek zacznie realnie rosnąć. A już teraz widać, że niektórzy „nie trzymają ciśnienia” i puszczają Paulareda, Delikatesa, a nawet Galę po cenach wręcz skandalicznych, jak na realia tegoroczne. Zamiast oferować ją po choćby 35 zł za 15 kg, od razu zjeżdżają z ceną o 10 zł w dół.
Niestety, w tej branży prócz profesjonalistów funkcjonują mali, „niedzielni” sadownicy, dla których sprzedaż jabłek to tylko dodatkowy pieniądz w budżecie. Nie liczą oni kosztów i mają zadziwiającą skłonność do obniżania cen, byleby tylko nie czekać za długo na kupca. Każdy z nich nie dysponuje liczącą się ilością jabłek, ale w skali regionu i kraju działa zasada ziarnko do ziarnka i te transakcje sumarycznie mają wpływ na rynek.
Ceny Gali w handlu hurtowym na większą skalę zdają się już reagować na to zjawisko. Obecnie jest to najczęściej 1,90-2,40 zł/kg za kaliber 70+, zależnie od sportu. Górna granica przedziału to jak zwykle Gala paskowana. Gala Must już ma ceny nawet poniżej dolnej granicy. Oczywiście to i tak wciąż więcej niż rok temu czy dwa lata temu. Ale pamiętajmy o wzroście kosztów produkcji i o tym ,że ceny wyższe od zeszłorocznych nie oznaczają automatycznie cen gwarantujących zysk. W dodatku jak teraz jabłko już tanieje, to w pełni zbiorów presja będzie tym większa.
Pociecha w tym, że ci mali dostawcy znikną relatywnie szybko z rynku i przestaną go psuć. Drugi czynnik wspierający ceny to wysoki popyt na jabłko przemysłowe. W Polsce te dwa segmenty rynku jabłkowego są silnie skorelowane dodatnio. Jest też zainteresowanie polskim jabłkiem u zagranicznych importerów.
Z drugiej strony trzeba pamiętać, że spadek zbiorów w Europie nie ma jakichś dramatycznych rozmiarów. Owoców jest mniej, ale nie mało. Konkurencja nadal jest spora, a Polska pozostaje bez największych swoich odbiorów. Dlatego w tym sezonie wcale łatwo nie będzie i polscy sadownicy będą musieli włożyć sporo wysiłków i trzymać nerwy na wodzy, aby wykorzystać rysujące się szanse.
"Spodziewamy się dobrego roku dla portugalskiego eksportu jabłek"
Zbiory jabłek w Mołdawii w 2023 r. skorygowane w dół - spodziewane są również problemy z rozmiarem i jakością
czytaj dalej
Jabłka przemysłowe – podaż zadecydowała o kierunku zmian cenowych
Jabłka, Egipt nie jest już głównym celem podróży UE
"Oprócz dostaw z Niemiec, wzrosły również dostawy jabłek z Włoch
czytaj dalej