O rosyjskim embargu i nie tylko – wywiad
Fresh-market.pl Firma Exporter zajmu się sprzedażą owoców i warzyw do wielu krajów, ale Rosja była dla Was jednym z najważniejszych odbiorców. Rosyjskie embargo wprowadzone w sierpniu 2014 roku miało duży wpływ na waszą działalność?
Piotr Fylak Wprowadzenie embarga spowodowało w pierwszym jego okresie duży chaos, szczególnie wśród producentów jabłek, czego skutkiem było szybkie wyzbywanie się owoców na początku sezonu 2014/2015, a w późniejszym okresie ich deficyt . Eksporterzy nie będący producentami i tak naliczą swoją marżę niezależnie od cen na rynku, jednakże w sytuacji embarga wzrasta ryzyko dostarczenia towaru do ostatecznego klienta. Już w pierwszym roku embarga wycofało się z handlu kilku naszych odbiorców bojących się ponosić ryzyko konfiskaty towaru. Było to jedną z kilku przyczyn wpływających na zmniejszoną ilość sprzedanych owoców czy też warzyw.
F-m.pl W sierpniu wejdziemy w trzeci rok rosyjskiego embarga. Czy Pana zdaniem sytuacja w handlu ze wschodem się w jakiś sposób ustabilizowała, czy też z roku na rok jest coraz gorzej?
P. F. Porównując okres embarga daje się odczuć o wiele trudniejszą sytuację dzisiaj aniżeli w poprzednim roku. Uszczelniły się granice a w szczególności jest mniej „kanałów” przerzutu jabłek do Rosji. Nie można mówić o handlu tylko o przemycie. Potworzyły się „organizacje” wyłapujące przemycany towar, które po skonfiskowaniu wprowadzają go ponownie na rynek już innymi kanałami, zaniżając przy tym ceny. To powoduje chwiejność rynku i strach brokerów przed wysyłaniem na wschód towaru bez „zabezpieczenia”. Dzisiaj oprócz kwestii cenowej - za ile się kupi, jest zagadnienie jak przywieźć towar. Ceny za przerzut wahają się od 3 do 4 tys. euro i są one wliczane w ostateczną cenę. To powoduje podniesienie cen owoców dla ostatecznego klienta. Ten znowu przy wysokiej cenie kupi mniej i będzie miał wyższe wymagania jakościowe, a tym samym spada zapotrzebowanie ilościowe. Stąd przy braku zamówień nie mogą rosnąć ceny dla producentów i wszyscy zaczynamy narzekać.
Dodatkowo można zauważyć zwiększoną produkcję warzyw na rosyjskim rynku. Myślę, że nie tylko moja firma ale również wielu innych eksporterów zauważyło bardzo ograniczony eksport kapusty białej, marchwi, cebuli czy też buraków ćwikłowych w tym roku. Obawiam się, że jeśli dalej będzie trwało embargo, to za 2 lub 3 lata Polska może być importerem wyżej wymienionych produktów ze wschodu. Rosyjscy rolnicy są obecnie wspierani przez rząd do rodzimej produkcji, produkcji ekologicznej, a to mocno działa na mentalność zakupową Rosjan. Rosja chce byś jednym z największych producentów ekologicznej żywności. Jeśli nie pójdziemy również w tym kierunku, to za kilka lat będziemy mieli spore problemy z zagospodarowaniem niektórych plonów po opłacalnej cenie .
F-m.pl Czy udało się Wam chociaż w części skompensować skutki embarga na innych kierunkach?
P. F. Z przykrością musze stwierdzić że nie znaleźliśmy „zamiennika. Rosja jest jedna i specyficzna. Inne kraje mają mniejsze zapotrzebowanie lub inne gusta asortymentowe. Innym problemem jest odległość lub zagadnienia fitosanitarne. Nie czuję tematu Chin czy Indii i współpracy z tymi krajami. Może innym się uda, ale jakoś nie wierzę w dużą skalę. Rosjanie kupowali polskie jabłka i wierzę że dalej je będą jedli. Czasami zakazane lepiej będzie smakować. Ale tak na poważnie, to uważam, że powinniśmy być elastyczni we współpracy z nimi. Mówi się o naszej kiepskiej jakości. Prawdą jest, że było mi wstyd za jakość jabłek przywiezionych z Polski, gdy szukaliśmy ładnego jabłka na rynku w Petersburgu celem zrobienia wzorca, jakie jabłko by oni chcieli. Jednakże było ono o dużo lepsze niż ich miejscowe, które widziałem w marketach . Konsumenci robią się coraz wygodniejsi i chcą dobrego towaru, w którym nie musza przebierać. Towaru bez uwag.
F-m.pl Rosyjskie władze ogłosiły niedawno, że embargo zostanie utrzymane co najmniej do końca 2017 roku. W tej sytuacji trzeba dalej szukać alternatyw. Czy większe szanse mamy w eksporcie „zastępującym Rosję”, czyli do takich krajów jak Białoruś, Kazachstan czy nawet Serbia? Czy też polscy eksporterzy, Pańskim zdaniem, szans powinni szukać w krajach „starej Unii”? A może wręcz w krajach „trzecich”, jak chociażby Chiny?
P. F. Tak jak wcześniej już wspomniałem, biorąc pod uwagę same jabłka, wielkość ich produkcji - ponad 3 mln ton, nie jesteśmy w stanie sobie poradzić bez Rosji. Tutaj sprzedaż do Białorusi należy traktować jako sprzedaż do Rosji również. Moim zdaniem powinien być wypracowany jakiś system, aby jabłko w ostatecznej sprzedaży nie było 300 procent droższe niż w zakupie u producenta. Dla mnie to jest chora sytuacja, gdy płacimy producentowi 70 groszy za super jabłko a w markecie jest cena 2,99 zł/kg. Powinno kosztować około 70 - 80 groszy więcej a nie ponad 2 zł różnicy.
Dodatkowo trzeba pomyśleć nad rozsądniejszym programem „rozdawnictwa”, który nie będzie powodował obniżenia zapotrzebowania w hurtowniach i marketach. Żywność produkuje nie tylko Polska i trzeba się liczyć z tym, że inne kraje, choćby Chiny tez będą chciały sprzedawać swoje jabłka. Fakt, że maja inne odmiany, ale czy nasze będą na tyle lepsze że będzie opłacało się je wozić taki kawał drogi dla zmiany smaku i ryzyka jakości? Większe szanse ilościowe możemy mieć na rynku unijnym, ale tylko wówczas jeśli polepszymy jakość pod względem wybarwienia, jędrności, wielkości partii oraz ich powtarzalności.
F-m.pl Jaka, Pana zdaniem, jest przyszłość handlu z Rosją? Czy po 2017 roku możliwy jest kompromis i wzajemne zniesienie sankcji? Jak będzie wtedy ewentualnie wyglądał rynek rosyjski. Wszak tamtejsze władze twierdzą, że prowadzone są duże inwestycje mające za zadanie zwiększyć niezależność rosyjskiego sektora owocowo – warzywnego od importu?
P. F. Jeśli w ciągu 2 lat sankcje nie zostaną zniesione, to będzie nam tam trudno cokolwiek dalej sprzedawać z powodu ceny. Rosjanie zaczną czuć się pewniej, że sami mogą też wyprodukować warzywa wcale nie gorsze niż nasze. Przypuszczam, że jedynie pogoda (silne zimy) może spowodować zatrzymanie czy zmniejszenie ich produkcji. Nie wiem jak sobie poradzą z produkcją jabłek, bo to już wyższa szkoła jazdy, do opanowania również od strony mentalnej i logistycznej.
F-m.pl Kończący się właśnie sezon 2015/2016 na pewno nie należał do łatwych dla polskich eksporterów. Co było, w Pańskiej opinii, większym wyzwaniem dla handlowców: zamknięty rynek rosyjski czy kłopoty z jakością towaru, które były skutkiem niskiej podaży i problemów z jakością (skutki suszy)?
P. F. W moim przypadku więcej się nadenerwowałem przy realizacji zamówień i obsługi logistycznej niż z jakością . Kupowałem towar tylko dobrej jakości, choć i tak nie obyło się bez wpadek. Problemy dotyczyły oparzeliny na jabłkach „janogoldowatych”, tzw. czekolady, a także sinizny na zielonych typu Golden czy Mutsu.
F-m.pl Wiemy, że to dopiero początki nowego sezonu handlowego, ale czy można już coś powiedzieć o eksporcie warzyw i owoców w tych pierwszych tygodniach? Jakie perspektywy rysują się, Pańskim zdaniem, dla polskich owoców i warzyw?
P. F. Gdybym znał przyszłość, to bym tutaj teraz nie siedział. Ale tak na poważnie to trudno przewidzieć, co się będzie działo . Przypuszczam, że z truskawką świeżą na export nie ruszymy ze względu na słaba jakość i długi czas przewozu np. do Rosj , na agrest jest małe zapotrzebowanie – zmieniają się gusta konsumentów – mniej pije się kompotów, tym samym jest mniej zamówień do przetwórni na ich zakup. Poza tym spore zostały zapasy z ubiegłego roku... Czereśnia zostanie w większej ilości sprzedana w kraju – lecz przy twardych odmianach typu Kordia czy Regina liczę, że uda się co nieco wyeksportować. Trzeba śledzić rynek i być z nim na bieżąco. Dzisiaj wiedza kosztuje. Kto ma wiedzę będzie miał pieniądze.
F-m.pl Bardzo dziękuję za rozmowę.
Zobacz więcej: Jabłka?preview=1
Rosyjski import owoców i warzyw
czytaj dalej