Polskie jabłka będą trafiać na Kreml?
- Kanał białoruski działa i to całkiem legalnie. Białoruś jest w unii celnej z Rosją a zarazem nie przyłączyła się do bojkotu unijnych owoców. Odprawione tam towary bez przeszkód wjadą więc do Rosji. Jabłko to jabłko, a gdzie stała jabłoń na jakiej wyrosło to już jest nie do sprawdzenia - mówi serwisowi natemat.pl Damian Węgrzyn właściciel firmy handlowej Tomrol z Tomaszowa Lubelskiego.
Producenci transportują swoje owoce na Białoruś, gdzie są przepakowywane i wysyłane do Rosji. Za naszą wschodnią granicą przechodzą legalna odprawę celną.
- Embargo to problem polityków i urzędników. Znam się z wieloma dostawcami do rosyjskich sieci handlowych. Podejrzewam, że nie byłoby problemu żeby Turek, który sprzedaje Rosjanom arbuzy przepuścił przez swoją firmę nasze jabłka - dodaje Węgrzyn.
Podobny reeksport naszych owoców może odbywać się przez rynek serbski, turecki czy nawet chiński.
- Nie wykluczone, że to same władze Rosji pozostawiły nam taką otwartą furtkę. Odpowiadając na sankcje zachodu embargiem wychodzą w opinii publicznej na twardych graczy, a dzięki kanałowi białoruskiemu rosyjscy konsumenci nie zapłacą bardzo wysokiej ceny za ograniczenie dostępu do własnego rynku - komentuje Mariusz Mosiej z agencji celnej Galax.
Chodzą słuchy, że z polskiego pomysłu chcą skorzystać także Hiszpanie, który sprzedają do Rosji brzoskwinie.
Zobacz więcej: Jabłka?preview=1
Włoski handel przed wprowadzeniem embarga
Embargo – na pomoc UE jeszcze poczekamy
Armenia zyska na embargu?
Reeksport, czyli cyrk z embargiem
Polska zaskarży embargo
Na rosyjskim embargu zarobi Ukraina ?
czytaj dalej