Rolnikom nie opłaca się zrywać truskawki
Adam Kuroś, plantator z Krajna, nie zdołał zebrać wszystkich owoców, a skupy już nie działają. Próbował sam sprzedawać truskawki, które w tym roku wyjątkowo obrodziły - podaje w reportażu TVP Kielce.
Zapewniłby jeszcze setki łubianek, ale skupy są już zamknięte. Dla ich właścicieli sezon się skończył. Adam Kuroś, który od 20 lat uprawia truskawki i po raz pierwszy nie zdążył wszystkich sprzedać, postanowił o pomoc poprosić księdza.
Wystarczy dla wielu, bo do zebrania są jeszcze dwie tony owoców. Pierwsze osoby już odpowiedziały na ogłoszenie. – Wczoraj było ze dwadzieścia samochodów, dzisiaj było chyba z dziesięć – mówi plantator.
Ale krzaki wciąż uginają się pod ciężarem owoców. W Krajnie, ale także i pobliskich Bielinach, w podobnej sytuacji jest wielu plantatorów; problemem są nie tylko zamknięte skupy, ale także i cena za łubiankę (2 kilogramy) – w najlepszym momencie świętokrzyscy rolnicy otrzymywali niespełna 5 złotych 50 groszy, sprzedawali jednak w większości o dwa złote taniej. Z tej kwoty musieli zapłacić jeszcze za zrywanie.
Władysław Kowalczyk skup truskawek prowadzi od 40 lat. W tym roku skupił 900 ton, więcej się nie dało. Sam również uprawia truskawki. Przypuszcza, że na jego polu zostało około tony. – Nigdy takiej sytuacji nie było. Firmy twierdzą, że na pewno nie kupiono rekordowo dużo owoców, prawdopodobnie firmy przetwórcze nie mają kontraktów zagranicznych – mówi Kowalczyk. A szkoda, bo wielu mówi, że tak dobrych i tak pięknych truskawek nie było od lat.
Zobacz więcej: Truskawki
Niemiecki rynek truskawek
Truskawki tanieją, truskawki drożeją
czytaj dalej
Kończą się truskawki?
czytaj dalej
Na SORH królują czereśnie i truskawki
czytaj dalej