Jabłka. „W skupach bez kolejek”
„Co roku jest to samo. Żaden inny krajowy owoc w sezonie letnim nie notuje tak częstych skoków cenowych, jak polskie jabłko przemysłowe we wrześniu. W połowie zeszłego tygodnia, a więc w połowie września, sprzedawałem je po 45 groszy za kilogram. W ostatni poniedziałek stawka w punkcie skupu w rejonie Warki poszła nieco w górę. Dostałem 48 groszy za kilo. W tę środę cena znowu jest niższa, bo ponownie 45 groszy, a chodzą słuchy o kolejnej obniżce jeszcze w bieżącym tygodniu” - mówi sadownik z powiatu grójeckiego w województwie mazowieckim.
Nasz rozmówca dodaje „W samym wrześniu punkty skupu odwiedzałem pewnie 10 razy i ani razu nie było tłoku. W kolejce do wagi stałem ja i co najwyżej jeszcze jeden sprzedający. Moim zdaniem prowadzący punkty skupu celowo wypuszczają błędne informacje na rynek. Rozprawiają o rzekomych tłumach w punktach skupu i o tym, że wkrótce będą musieli odmawiać przyjmowania towaru od następnych klientów. Sadownicy z doświadczeniem nie dają się jednak na to nabrać. Gdyby uwierzyli w to, co mówią przedstawiciele skupów, byłyby przecież tłumy, bo przecież każdy chciałby zdążyć upłynnić swój towar. Ja myślę, że właściciele skupów, strasząc obniżkami cen owoców, chcą w ten sposób przyciągnąć sadowników, bo w rzeczywistości mają pustki w swoich magazynach”.