Rok 2021 może się okazać bardzo trudny dla polskich truskawek
Produkcja i sprzedaż truskawek to nie jest w Polsce łatwa branża nawet w „normalnych” czasach. Zawsze wielką niewiadoma pozostaje to, ile w danym sezonie uda się zebrać w Polsce truskawek, jako że plony tych owoców bardzo mocno zależą od czynnika pogodowego. A pogodę mamy coraz bardziej kapryśną. Jak widać poniżej w ostatnich dwóch sezonach aura nie rozpieszczała producentów truskawek.
Po części wynikało to z kurczenia się areału uprawy truskawek, o czym zadecydował poprzednie sezony z niższymi cenami. Ale w roku 2019 ten trend został wyhamowany, co widać na wykresie poniżej.
W konsekwencji rok temu mieliśmy w Polsce najniższe zbiory truskawek po 2012 roku. Ale niskie zbiory oznaczają wyższe ceny za owoce. Przynajmniej dla tych producentów, którzy zdołają coś zebrać. W nadchodzący sezonie 2021 może być jednak gorzej, bo na rynku działa czynnik, który może uderzyć w popyt i ceny nawet jeśli zbiory znów będą niższe.
Chodzi oczywiście o wpływ, jaki na rynek ma utrzymująca się pandemia koronawirusa i to, jak uderza ona w zachowania konsumentów i działanie rynku. Truskawki mogą się okazać jednym z bardziej podatnych owoców sezonowych, które mogą mocno ucierpieć przez Covid-19. Hiszpanie już to zaczynają odczuwać, bo popyt na te owoce jest niski.
Co prawda jest nadzieja, że latem ruszy gastronomia, ale pandemia z pewność odciśnie negatywne piętno na turystyce – tak międzynarodowej, jak krajowej, a więc i na popycie w kanale HoReCa (restauracje, hotele). Do tego dochodzi spadek popytu w eksporcie i na rodzimym rynku detalicznym. Jeśli do tego dojdzie to i przetwórcy będą chcieli kupować truskawki taniej.