Czy jabłka z Małopolski pojadą do Chin?
W weekend blisko 30-sobowa z chińskiego miasta Nanhai rozmawiała o nowych inwestycjach w Dębicy.
Goście z dalekiego wschodu pytali się ile kosztuje u nas ar ziemi, jakie są stawki podatków oraz czy mogliby liczyć na jakieś odliczenia i ulgi.
Natomiast we wtorek do Tarnowa przyjedzie chińska delegacja z prowincji Hubei - podaje Gazeta Krakowska.
- Chiny mają deficyt żywności, zwłaszcza owoców i warzyw. Spore ich partie sprowadzali dotąd z Ukrainy, ale w związku z działaniami wojennymi, które toczą się obecnie w tym kraju, szukają nowych rynków dostaw. Jest duża szansa na to, aby kupowali u nas między innymi jabłka - twierdzi dla małopolskiej gazety Roman Ciepiela, wicemarszałek Małopolski.
Podobnie myśli sadownik Stanisław Zelek z grupy producentów owoców Zelsad z Tęgoborzy. - Blisko 80 procent mojej produkcji wysyłałem do tej pory do Rosji. Było to około 8 tysięcy ton jabłek rocznie. Z powodu embarga grozi mi plajta - mówi sadownik. Zapowiedź tego, że jego jabłkami mogliby delektować się Chińczycy, przyjmuje z entuzjazmem. - Jestem oczywiście na tak. Boję się tylko o to, czy to się będzie opłacać. Chiny są jednak dalej niż Rosja. Nikt za darmo ich tam nie zawiezie - zauważa.
Zobacz więcej: Jabłka?preview=1
Co to będzie z cenami jabłek?
czytaj dalej
Jakie ceny jabłek na eksport?
Na Broniszach jabłkowo-śliwkowy mix
czytaj dalej