Eksport w drugą stronę
Co roku sadownicy narzekają na prowadzony przez firmy eksportowe reeksport zachodnich jabłek. Jabłka kupowane są w Niemczech, czy w Belgii a sprzedawane do Rosji jako polskie.
Taka sytuacja miała miejsce choćby w lutym zeszłego roku. Popyt na jabłka był tak duży, że eksporterzy nie mogąc się dokupić owoców od polskich producentów ciągnęli jabłka z Zachodu.
Mamy tyle zamówień, że musimy kupować jabłka w Niemczech. Polscy producenci nie chcą nam sprzedawać owoców, mimo, że oferujemy im za nie już 1,50 zł/kg. Oni czekają na więcej, ale odbiorcy czekać nie będą. Musimy czymś handlować, stąd potrzeba zakupu w zachodniej Europie – mówili w zeszłym roku eksporterzy.
Sytuacja z zeszłego roku nie jest pierwszą, bo takie zagrywki eksporterzy stosowali już wcześniej. Sadownicy uważają, że to nie fair w stosunku do nich, jednak obiektywnie na to patrząc wina leży po środku. Eksporterzy powinni skupiać się na handlu polskim towarem, a sadownicy powinni realnie oceniać sytuację rynku w danym sezonie i nie czekać na astronomiczne ceny.
W tym roku reeksport z zachodniej Europy nam nie grozi. Podaż jabłek w Belgii i Niemczech jest tak mała, że jabłka zamiast z zachodu na wschód, wędrują w drugą stronę. Polscy eksporterzy handlują jabłkami między innymi z Belgią oferując im nasze jabłka. Belgowie zainteresowani są naszym Jonagoredem, którego kupują w drobniejszych kalibrach 55+ czy 60+. Firmy zajmujące się eksportem jabłek na zachód kupują ładnego, wybarwionego i kształtnego Jonagoreda w drobnym rozmiarze nawet za 1,10 zł/kg netto.
Zobacz więcej: Jabłka?preview=1
Ukraina: eksport jabłek we wrześniu
czytaj dalej
Koniec eksportu gruszek?
czytaj dalej
Mniejszy eksport jabłek z Mołdawii do Rosji
czytaj dalej
Eksport jabłek wciąż na zwolnionych obrotach
czytaj dalej