Jabłka – już trzeba myśleć o kolejnym sezonie
Czas nie stoi w miejscu i chociaż polski rynek jabłek jest dopiero w drugiej połowie sezonu handlowego, to producenci tych owoców już analizują możliwości i zagrożenia, jakie niesie ze sobą sezon kolejny. A wiele wskazuje na to, że nie będzie to sezon łatwy.
A przecież i bieżący do łatwych nie należy. Problemem jest jakość przechowywanych jabłek i popyt na nie, szczególnie w eksporcie. Również ceny mogłyby być wyższe, biorąc pod uwagę słabe zbiory.
Jeśli zaś chodzi o sezon nadchodzący, to największą niewiadomą tradycyjnie jest pogoda. Na razie mamy bardzo ciepłą zimę, co powoduje wybudzenie drzew i grozi przyspieszoną wegetacją. To zaś może okazać się fatalne w skutkach jeśli zima w końcu sobie o Polsce przypomni i zmrozi sady w marcu. Do tego brak śniegu oznacza jeszcze większe problemy z wodą w późniejszym okresie sezonu.
Z drugiej strony, jeśli przymrozki nie zetną pąków, jak miało to miejsce wiosną 2019 roku, to możemy mieć sezon obfitych zbiorów. Drzewa wypoczęły w zeszłym roku i będą rodzić więcej owoców. A z dwojga złego sadownicy woleliby słabsze zbiory, a nie te zbyt duże. Bo te oznaczają spadek cen i problemy ze zbytem nadmiaru jabłek. I zapewne kolejne wali z przetwórcami, którzy będą chcieli odbić sobie relatywnie wysokie ceny z sezonu obecnego.
Kolejny problem, który rysuje się przed polskimi sadownikami (i szerzej przed całą branżą owocowo-warzywną) to zapewnienie siły roboczej, zwłaszcza w szczycie sezonu. Ukraińców będzie mniej, bo oni szukają innych prac. A skąd wziąć nowych pracowników? Z Uzbekistanu, Bangladeszu? Jest o czym myśleć.
Zobacz więcej: Jabłka?preview=1