Coraz większa bieda
Śliwek mamy w bród – duże, małe, jasne, ciemne, do wyboru do koloru. Giełdy dosłownie pękają w szwach i coraz częściej zdarzają się dni, że sprzedający tam sadownicy muszą towar oddawać praktycznie za darmo. Ładne owoce sprzedają bowiem po 50 – 60 groszy za kilogram, a i też trzeba dobrze się postarać by znaleźć na nie klienta.
W eksporcie jest nie lepiej. Podaż śliwek jest tak duża, a popyt na nie na tak przeciętnym poziomie, że aby móc wypchnąć towar eksporterzy kupują owoce coraz taniej. Niedługo śliwki eksportowe będą w cenach przemysłu, ba, w niektórych firmach tak naprawdę już niewiele brakuje do zniwelowania tych dwóch cen.
W firmach eksportowych śliwki w kalibrze 35+ skupowane są bowiem już od 45 groszy za kilogram. Maksimum dla śliwek w tym kalibrze to obecnie 70 groszy za kilogram. Ze względów cenowych i na ogólne trudności w handlu coraz mniej firm kupuje śliwki w większym kalibrze 40+. Większy kaliber oznacza wyższą cenę zakupu a tym samym i wyższą cenę sprzedażową, która przy tak ogromnej konkurencji i relatywnie niskim popycie absolutnie się eksporterom nie kalkuluje. Jeśli jednak zdarzy się firma kupująca większe śliwki płaci za nie do 80 groszy za kilogram.
W przypadku śliwek przemysłowych, sporym zainteresowaniem w ostatnim czasie zaczęły cieszyć się Węgierki za które można dostać 35 – 40 groszy za kilogram.
Zobacz więcej: Śliwki?preview=1
Na Broniszach jabłkowo-śliwkowy mix
czytaj dalej
Śliwki trzeba tylko trzymać?
Powoli kręci się śliwkowy interes
czytaj dalej