Młode ziemniaki zaskakują
Miniony tydzień był dość ciężkim okresem dla producentów młodych ziemniaków. Wydawało się, że na rynku hurtowym realizuje się najgorszy z możliwych scenariuszy. Ziemniaków szybko przybywało, ale nie było niemal wcale popytu na nie. Rolnicy próbujący sprzedać swoje ziemniaki na lokalnych giełdach mieli problemy z tym, żeby pozbyć się kilku ton. Trzeba było na to poświęcić dwa – trzy dni.
Nie pomogło nawet to, że ceny wczesnych krajowych ziemniaków spadały w tempie wręcz błyskawicznym. 20 maja zeszły one do poziomu 2,00 – 3,00 zł/kg po serii szybkich i bardzo dużych przecen. Następne dni przyniosły kontynuację tego trendu. W rezultacie, w czwartek 22 maja wieczorem w Krakowie ceny zeszły do nawet 1,30 zł/kg. W województwie łódzkim załamywał się już poziom 1,00 zł/kg.
Niemal wszyscy byli przekonani, że tego spadkowego trendu się nie da odwrócić i w krótkim czasie czeka nas kolejna fala przecen, która zatrzyma się… No właśnie, na jakim poziomie? 0,50 zł/kg, czy jeszcze gorzej?
Ale w nocy z czwartku na piątek klimat wokół młodych ziemniaków zaczął się zmieniać. W centrum kraju zaczęło pojawiać się coraz więcej kupców z północnej Polski. W piątkowy ranek lawinowo zaczął rosnąc popyt w Lublinie i Krakowie. I nagle ziemniaków zaczęło brakować, a ceny szybko odrobiły wcześniejsze straty. Producenci podnieśli je na poziom 2,00 zł/kg, a na giełdach ceny wróciły do pułapu 2,50 zł/kg (irga do 3,00 zł/kg). Pytanie tylko jaka jest natura tej zmiany. Czy to chwilowa zwyżka popytu i po weekendzie wróci trend spadkowy? Czy może popyt się utrzyma „konserwując” ceny na poziomie powyżej złotówki.
Zobacz więcej: Ziemniaki
Polska płd.-wsch. - po ile mł. ziemniaki?
Ziemniaki GMO za naszą miedzą
Nie tylko ziemniaki z UE sprawiają kłopoty Rosjanom
osób z abonamentem
