Rosja nadal mówi „Nie”.
Oczekiwania były pozytywne. Holendrzy liczyli na to, że Rosja odwoła zakaz sprowadzania ziemniaków i sadzeniaków z UE. Ale nic z tego. Drzwi do Rosji pozostają nadal zatrzaśnięte dla europejskich ziemniaków i sadzeniaków (wyjątkiem jest szansa dla sadzeniaków z Finlandii i Polski, o czym pisaliśmy na portalu fresh-market.pl).
Sytuacja jest niepokojąca, mówią uczestnicy rynku z Holandii, ale też i z Belgii czy Francji. Bo choć eksport do Rosji był domeną głównie Holendrów, to każdy ziemniak, który w tym sezonie do Rosji nie trafił zwiększa podaż na całym rynku europejskim, co bije też w eksporterów z innych krajów.
O ile Rosja wykazuje jeszcze zainteresowanie sadzeniakami (stąd zapewne rozmowy Rassielchoznadzoru z Finami i Polakami), to już do zapewnienia sobie dostaw ziemniaków jadalnych Unii Europejskiej nie potrzebuje. Rosjanie otworzyli granice dla szerokiego strumienia ziemniaków z Pakistanu i Egiptu. Nagle okazało się, że wszystkie nieporozumienia i oskarżenia, będące jeszcze niedawno podstawą do blokowana rynku rosyjskiego przed pakistańskim i egipskim ziemniakiem, są już przeszłością.
Mamy więc dość dziwną sytuację, kiedy to Rosja importuje ziemniaki z Egiptu, a nie chce ziemniaków z UE. I czyni tak, bo według rosyjskich służb fitosanitarnych, system kontroli wykonywanych przez każde z państw – członków UE w ramach własnych służb fitosanitarnych i celnych jest niewystarczający i nie można na nim polegać. A system kontroli w Egipcie jest już wystarczający, choć jeszcze niedawno ze strony Rassielchoznadzoru leciały gromy na jakość egipskich ziemniaków. W Europie powszechny jest pogląd, że decydują tu względy polityczne, a nie jakość kontroli wykonywanych w krajach UE. Podobnie zresztą jak ma to miejsce z wieprzowiną. Rosja zakazała sprowadzania europejskiej wieprzowiny w momencie, gdy znalazła inne źródło – USA.
Zobacz więcej: Ziemniaki
Rosja zezwala na import sadzeniaków z Polski
