Są już importowane brokuły
Na polski rynek hurtowy trafiły już pierwsze partie brokułów z Hiszpanii. Sezon wystartował zatem nieco wcześniej niż w zeszłym roku. Ale można się było tego spodziewać, jako że deficyt w podaży brokułów krajowych utrzymywał się od dłuższego czasu.
I choć ceny jednak spadły w porównaniu z wrześniową drożyzną, kiedy to o brokuły było jeszcze trudniej, to jednak ich poziom wciąż pozostaje relatywnie wysoki. Wszak przed rokiem warzywa te, znajdując się zresztą w dynamicznym trendzie wzrostowym, miały w okolicach 12 listopada średnią cenę sprzedażową na poziomie 1,80 zł/szt. Teraz jest to 2,10 zł/szt.
Import więc wystartował, jednak problem w tym, że niezbyt korzystne są dla importerów obecne relacje na rynku walutowym. Złotówka, przez ostatnie miesiące osłabiła się w stosunku do euro. Choć tu trzeba zaznaczyć, że jest lepiej niż jeszcze kilka dni temu, gdy średni kurs przekraczał 4,27 zł. Teraz zszedł do 4,21 zł za 1 euro.
Dla importerów lepiej – bo towar za granicą robi się tańszy. Problemem są jednak te brokuły, które zostały kupione wcześniej, przy drogim euro. Na aukcjach hurtowych w Hiszpanii na początku listopada ceny brokułów były na poziomie 0,20 – 0,40 euro/szt. Teraz jest to 0,30 – 0,34 euro/szt. Poziom cen zatem nie różni się aż tak mocno.
Na polskim rynku natomiast krajowy brokuł utrzymał się w widełkach 1,90 – 2,30 zł/szt. (cena sprzedażowa „na gotowo”). Stąd niektórzy importerzy zdecydowali się sprzedawać brokuły hiszpańskie po nieco zaniżonych cenach i widełki dla ofert importowych były dość szerokie – od 2,50 do 3,50 zł/szt. Dało to średnią 3,00 zł/szt., a więc na poziomie analogicznym, jak ten z początku sezonu importowego w zeszłym roku.
Zobacz więcej: Brokuły?preview=1