Kontaktujemy się w sprawie cen z kilkuset skupami w całej Polsce. Korzystaj z naszych informacji.

Kup teraz abonament!

Co dalej z ziemniakami?

2012-12-14 14:00

Zamieszanie na rynku

Ostatni tydzień przyniósł sporo zamieszania na polskim rynku ziemniaków. Pośród wielu różnych opinii w oczy rzucają się dwie skrajne. Pierwsza mówi, że to już koniec popytu na polskie ziemniaki. Rumunii odeszli z naszego rynku. Ziemniaka im nie brakuje, a jak zabraknie to kupią od Niemca. Druga skrajna opinia mówi natomiast, iż o żadnym, nawet chwilowym osłabieniu popytu nie ma mowy. Ziemniaki biorą wszyscy i biorą dużo. Jaka jest więc prawda o aktualnej sytuacji na rynku ziemniaków?

Każdy ciągnie w swoją stronę

Jak to zazwyczaj, skrajne opinie są zdecydowanie jednostronne i próbują opisywać rzeczywistość w czarno – białych barwach. Tymczasem rzeczywistość rzadko taka bywa. Częściej jest ona nieco bardziej złożona. Nie mniej takie skrajne opinie nie biorą się z niewiedzy, czy myślenia życzeniowego. Często ich autorzy próbują wykorzystać mechanizm socjologiczny zwany samospełniającą się przepowiednią. Działać to ma na zasadzie – ziemniaki tanieją, sprzedawajcie taniej i faktycznie znajdują się tacy, którzy opuszczą cenę dużo poniżej rynkowego poziomu. Z drugiej strony zwolennicy wysokich cen starają się utrzymać powszechne przekonanie, że ceny rosną w nadziei, że trend wzrostowy zostanie wzmocniony.

A jak to wygląda w rzeczywistości. Niewątpliwie w ubiegłym tygodniu widać było osłabienie popytu ze strony importerów rumuńskich. W kontekście opisanych powyżej sprzecznych opinii konsekwencją tego osłabienia była korekta cen. Sięgnęła ona 2,00 zł na worku. Jednak należy się zastanowić, jakie były przyczyny spadku popytu, jaka jest sytuacja na całym rynku europejskim i jakie są perspektywy średnio i długoterminowe dla ziemniaków.

Cena rosła za szybko

Otóż niemal wszyscy zauważają zależność: spada popyt i, w konsekwencji, spada cena. Ale ten mechanizm jest bardziej złożony i często występuje w nim sprzężenie zwrotne. W przypadku polskiego rynku ziemniaków w ostatnich tygodniach, widać było na nim, że gdy ceny wreszcie ruszyły w górę, to nie tylko trend wzrostowy się utrzymywał, ale nabierał on coraz większej dynamiki. Innymi słowy producenci coraz szybciej podnosili ceny. W takiej sytuacji popyt musiał zareagować spadkiem. I nie chodzi o to, że cena 0,60 zł/kg jest za wysoka, tylko o to, że została osiągnięta za szybko. Rynek nie lubi zmian skokowych.

Na wyżej opisaną sytuację nałożyły się kwestie związane z pogodą. Spodziewany atak zimy skłonił większość importerów z Rumunii do zwiększenia tempa zakupów. Bali się dalszego skokowego wzrostu cen po zapowiadanych opadach śniegu. Bali się też problemów z transportem. W konsekwencji nagromadzili duże zapasy towaru i mogli wstrzymać zakupy. Ceny polskich ziemniaków musiały zareagować na ten ciąg przyczynowo – skutkowy. Ale czy to oznacza definitywny koniec koniunktury?

Cena będzie rosła

Bynajmniej. Aby się o tym przekonać wystarczy uświadomić sobie, że koniunkturę budują nie tylko Rumuni, ale także Brytyjczycy, Irlandczycy, Belgowie, Węgrzy i inni. Sytuacja na europejskim rynku ziemniaka jest taka, że towaru w tym sezonie brakuje i niewiele się tu zmieni. A wraz z upływem czasu kłopot z podażą będzie tylko rósł. W zimie w Europie ziemniaki nie rosną. Na zachodzie kontynentu w tej chwili najtańszy towar przekracza już cenę 200 euro za tonę. Dodajmy do tego transport i okaże się, że ceny w Polsce na poziomie 150 – 160 euro za tonę są wciąż dla regiony bałkańskiego bardzo atrakcyjne. Kupcy muszą się z nimi tylko oswoić. jedynym de facto krajem prócz Polski, który może eksportować w tej chwili ziemniaki bez uszczerbku dla swojego rynku wewnętrznego są Niemcy i w ograniczonym zakresie Francja. Francuskie ziemniaki pójdą do Hiszpanii (jak zawsze) i do Wielkiej Brytanii. Niemieckie w dużej mierze też. Ich ceny są, jak wspomniano, sporo wyższe od cen ziemniaków polskich. Rumunia i inne kraje tego regionu mają niewielki wybór w wyborze dostawców.

Widać zatem, że fundamentalne czynniki sprawiają, iż koniunktura będzie trwać. Ziemniaków nagle nie przybędzie w Europie. Rumuńscy importerzy wrócą na polski rynek i będą kupować polskie ziemniaki. Zapewne będzie to miało miejsce już przed świętami. pewne wstrząsy i wahania cenowe są natomiast nieuniknione właśnie ze względu na to, że na rynku jest duży brak równowagi podażowo – popytowej. Ziemniaki znów będą drożeć, co nie oznacza, iż cena będzie rosnąć w nieskończoność. Pytanie, na jakim poziomie w kolejnych miesiącach sezonu będzie osiągana ta równowaga. Czy 1,00 zł/kg to realny poziom przed Świętami? Chyba nie.

Dobra praktyka i etyka kupiecka

Co jest jednak najważniejsze dla producentów w takim okresie, jak obecny, kiedy to kupujący ustawiają się w kolejce po towar? Otóż najważniejsze jest wyrobienie sobie marki. Oferowanie towaru w dobrej jakości, zgodnego z ustaleniami i wymaganiami kupca. Ważne, żeby nie iść na łatwiznę i mówiąc sobie „ziemniaka jest mało, to i tak wszystko wezmą” nie upychać w workach ziemniaków nie nadających się do handlu. Ważne żeby dotrzymywać uzgodnień co do ilości i ceny sprzedawanego towaru. Zdobyta teraz renoma pomoże w okresach, kiedy to podaż ziemniaków będzie większa niż popyt. To działa oczywiście w drugą stronę. Słowny, wywiązujący się z ustaleń kupiec też będzie miał łatwiejsze życie w kolejnym sezonie niskiej podaży. Na dobrych praktykach kupieckich i kupieckiej etyce swój dobrobyt zbudowały takie kraje, jak Szwajcaria lub Holandia.

Zobacz więcej: Ziemniaki

Dodaj komentarz
Możliwość komentowania dostępna tylko dla użytkowników z wykupionym abonamentem
PODOBNE