Trzeci akt „afery ogórkowej”
Zdaniem przewodniczącego świętokrzyskich struktur SLD Andrzeja Szejny tysiąc osób, które składa doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, pozwoli "wstrząsnąć administracją publiczną" oraz uruchomić system wymiaru sprawiedliwości, który - jego zdaniem - w tym przypadku powinien zadziałać z urzędu.
Jak powiedział Zdzisław Kaczmarczyk, rolnik z gm. Wiślica w Świętokrzyskiem, tacy rolnicy jak on, którzy uprawiają ogórki gruntowe, wielokrotnie pytali o możliwość pozyskania odszkodowania w ARR. Jak mówił, większość z nich usłyszała: "do upraw gruntowych się nie należy", co się później okazało nieprawdą. Kaczmarczyk twierdzi, że przez błędną informację uzyskaną w Agencji Rynku Rolnego stracił ok. 150 tys. złotych.
Takich rolników jak Zdzisław Kaczmarczyk jest w regionie świętokrzyskim 2700. Od połowy 2011 r. zarzucają oni ARR w Kielcach, że przez błędy urzędników nie otrzymali odszkodowań w związku z epidemią E.coli w Europie. Najwyższa Izba Kontroli w raporcie z lutego br. potwierdziła, że zbyt późno rozpoczęto akcję informacyjną o możliwości otrzymania wsparcia, przy czym w początkowym okresie mylnie dotyczyła ona tylko upraw pod osłonami. Dodatkowo - według protokołu NIK - urzędnicy ARR skontrolowali tylko 35 proc. powiadomień o likwidacji upraw, podczas gdy powinni sprawdzić każde z nich przed przyjęciem wniosku o odszkodowanie i dokonaniem wypłaty.
Zobacz więcej: Ogórki zielone?preview=1
Afera fasolowa
NIK sprawdził tzw. aferę ogórkową
Afera ogórkowa w Prokuratorze Generalnej?
Odszkodowań za aferę E.coli nie wystarczy dla wszystkich?
czytaj dalej